Kolejny dzień dużych wahań złotego. W ciągu dnia za dolara trzeba było zapłacić nawet ponad 3,45 zł, o 1,3 proc. więcej niż w środę. Za euro inwestorzy płacili już 4,37 zł, po wzroście o 0,8 proc. Po południu jednak złoty zaczął się umacniać. Dolar kosztował 3,42 zł, euro zaś 4,34 zł. Zdaniem dilerów walutowych, złotemu pomogła kolejna interwencja BGK.
Walka o mocną walutę
Słaby złoty to przede wszystkim efekt utrzymującej się dużej niepewności na rynkach finansowych. Oprócz chaosu politycznego w Grecji oraz groźby opuszczenia przez ten kraj strefy euro, inwestorzy z coraz większym zaniepokojeniem spoglądają w stronę Hiszpanii.
– Na notowania złotego kluczowy wpływ mają emocje inwestorów zagranicznych oraz ich decyzje co do przenoszenia kapitału z rynku złotego do aktywów postrzeganych jako bezpieczne. Niezmiennie są to niemieckie i amerykańskie obligacje, które notują rekordowo niskie poziomy rentowności, a w przypadku rentowności realnych są to wartości ujemne – mówi Jerzy Nikorowski, analityk BNP Paribas Bank Polska.
Z deprecjacją złotego stara się walczyć BGK. Zdaniem dilerów wczoraj po raz kolejny sprzedawał obcą walutę na rynku. Do walki o silnego złotego może się włączyć także Narodowy Bank Polski.
– Mamy duże i rosnące rezerwy walutowe i jesteśmy zawsze gotowi, aby przeciwdziałać nadmiernemu osłabieniu złotego i dużym wahaniom kursu złotego. Ewentualne zaburzenia związane ze statusem Grecji w strefie euro nas bezpośrednio nie dotkną, jeśli miałoby to jednak wpływ, (...) NBP jest przygotowany, aby łagodzić skutki ewentualnego kryzysu – powiedział wiceprezes NBP Witold Koziński.