Akcje spółek z branży IT nie umknęły niszczycielskiej sile, jaka od połowy marca spychała w dół notowania na warszawskim parkiecie. Wartość giełdowa obliczanego przez nas koszyka walorów firm informatycznych zestawionych w poniższej tabeli osunęła się w okolicę ubiegłorocznego dołka. Analiza techniczna straszy w tej sytuacji groźbą kontynuacji rozpoczętego przed rokiem trendu spadkowego, którego kolejnym poziomem docelowym mógłby być dołek bessy z początku marca 2009 r. Aby się tam znaleźć, wartość koszyka musiałaby się obniżyć o około 30 proc., czyli o prawie drugie tyle, o ile zmalała od szczytu z kwietnia 2011 r. W razie eskalacji kryzysu w strefie euro i pogłębienia recesji na Zachodzie, taki czarny scenariusz nie byłby wykluczony.
Presja na wyniki
„Zdołowane" notowania spółek informatycznych to zresztą nie tylko efekt obaw o przyszłość, ale także konsekwencja widocznej już od dłuższego czasu presji na wyniki finansowe. Od połowy 2011 r. suma zysków na akcję (EPS) przypadająca na walory z naszego koszyka stopniała o ponad 40 proc. Po części wynika to co prawda z konstrukcji samego koszyka (po każdej sesji wyrównywane są udziały spółek), ale coś jest jednak na rzeczy. Podobnie było w trakcie poprzedniej bessy, która dobiegła końca dopiero wówczas, gdy zyski na akcję znalazły się pod kreską. To już jednak jest kwestia tego, jak głębokie będzie spowolnienie gospodarcze. Pewne obawy można mieć o to, czy po zakończeniu Euro 2012 nie dojdzie do zahamowania inwestycji w gospodarce, a to właśnie wydatki inwestycyjne są kluczowe dla branży IT.
Poważna zachęta
Czyli lepiej więc trzymać się z daleka od sektora informatycznego? Mimo zagrożeń okazuje się, że jest coś, co może być poważną zachętą dla długoterminowych inwestorów. Ową zachętą jest wyjątkowo niski poziom wycen. Podobnie jak w przypadku innych branż, jako podstawową miarę stosujemy tu zwykły wskaźnik cena/wartość księgowa.
Mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka, że informatyka i zaawansowane technologie nie mieszczą się w ramach narzucanych przez taki konwencjonalny wskaźnik, ale historia temu przeczy. Jak na dłoni widać, że w ostatnich latach C/WK także i tu sprawdzał się jako miara niedowartościowania i przewartościowania. W dnie bessy w lutym 2009 r. wartość giełdowa koszyka była około 20 proc. poniżej wartości księgowej akcji wchodzących w jego skład, zaś w schyłkowym okresie ostatniej hossy w kwietniu 2011 r. sytuacja była odwrotna – nadwyżka nad wartością księgową sięgała 30 proc. Obecnie niedowartościowanie sięga prawie 30 proc., tak więc jest jeszcze większe niż w lutym 2009 r. Na dłuższą metę wydaje się, że takie okazje nie zdarzają się często.
Podobnie jak w innych branżach, poszczególne spółki mocno różnią się między sobą w zależności od parametru, jaki przyjmiemy do analizy. Pod względem wyceny rynkowej wyraźnie w górę od branżowej normy odstaje wysoko wyceniany CD Projekt RED. W efekcie spółka ta otrzymała jako jedyna ujemne punkty w tej kategorii. Z kolei Netmedia i Sygnity odstają w dół od normy, jeśli chodzi o istotną w obecnych czasach płynność finansową.