Jak podkreśla Józef Wancer, prezes BGŻ BNP Paribas (wcześniej szef BGŻ), to nie koniec ambitnych planów grupy. Nowy bank zamierza bowiem wejść do pierwszej piątki największych kredytodawców w Polsce. Ma to nastąpić w ciągu najbliższych trzech–pięciu lat. Dziś do piątego na rynku ING Banku Śląskiego z sumą bilansową 99,9 mld zł na koniec 2014 r. nowa instytucja traci 36,3 mld zł aktywów. Niewykluczone, że oprócz wzrostu organicznego w osiągnięciu tego celu pomogą kolejne przejęcia. – Obserwujemy, co się dzieje na rynku. Będziemy patrzeć na możliwości dalszej konsolidacji – mówi prezes Wancer, ale nie zdradza żadnych szczegółów.
Kolejnym celem na najbliższe lata jest osiąganie dużych synergii kosztowych i przychodowych. Według szacunków w 2015 r. spółka zanotuje z tego tytułu 71 mln zł oszczędności i dodatkowych wpływów, rok później 227 mln zł, a w 2017 r. 350 mln zł. Będą one efektem m.in. integracji systemów informatycznych, zamknięć oddziałów bankowych i poprawy efektywności. Spółka zapowiedziała już chęć zwolnienia do 1800 osób oraz zamknięcia 100 placówek, aby docelowa liczba oddziałów połączonego banku wyniosła około 500. Koszty restrukturyzacji w latach 2014–2016 mają wynieść około 440 mln zł.
Między innymi dzięki powyższym działaniom spółka zamierza poprawić wskaźnik kosztów do dochodów, który na koniec 2014 r. wynosił 68 proc. – Dążymy do tego, by wskaźnik był poniżej 60 proc. – zapowiada Jan Bujak, wiceprezes banku.
Spółka prognozuje, że w ciągu najbliższych miesięcy nastąpi zmiana marki. Dziś bowiem grupa funkcjonuje pod dwoma nazwami łączonych podmiotów. Do końca 2016 r. ma nastąpić fuzja operacyjna i migracja systemów IT. Bank będzie posiadał już jedną markę, jednolitą ofertę i nową strukturę organizacyjną.
Kiedy inwestorzy będą mogli handlować papierami nowej spółki? Nie wiadomo. Na razie obrót jej akcjami jest zawieszony. Bank zamierza złożyć do GPW i KDPW wniosek o wznowienie handlu. Wancer zapowiada, że spółka chce docelowo wypłacać dywidendę. Zysk za rok 2015 zostanie jednak w spółce.