Na podatku bankowym mogą stracić wszyscy. Także akcjonariusze

Wprowadzenie kontrowersyjnego podatku proponowanego przez PiS pogrąży polskich kredytodawców. Bankom może się przestać opłacać udzielać kredytów, nasili się wśród nich konsolidacja, a ich akcje stanieją nawet o 20 procent.

Publikacja: 09.07.2015 06:00

Na podatku bankowym mogą stracić wszyscy. Także akcjonariusze

Foto: GG Parkiet

Trwająca kampania wyborcza zachęca polityków do składania obietnic, które mają być zrealizowane w razie wyborczej wygranej. Obecny lider sondaży – partia Prawo i Sprawiedliwość – przyznaje, że część swoich dość licznych zapowiedzi sfinansuje podatkiem od aktywów bankowych. Dla kredytodawców to cios, który może ich pogrążyć.

Banki przestaną zarabiać?

Proponowany podatek miałby być równy 0,39 proc. sumy bilansowej banków. Kandydatka PiS na premiera Beata Szydło mówiła wprawdzie, że podatek przyniesie 5 mld zł wpływów od banków, ale według DM mBanku byłyby one równe ponad 6 mld zł. Na tym jednak nie koniec, bo opodatkowanie innych instytucji finansowych (ubezpieczycieli, TFI, OFE i domów maklerskich) przyniosłoby do budżetu kolejne 2,3 mld zł.

Tymczasem – według prognoz analityków – zysk netto sektora bankowego w 2015 r. może być o co najmniej 10 proc. niższy niż przed rokiem, co daje 14,6 mld zł. W takim wariancie podatek bankowy zabrałby aż 41 proc. rocznego zysku sektora.

Według wyliczeń DM BZ WBK (wykorzystano wartość aktywów banków na koniec 2014 r., a od tamtej pory większość spółek zwiększyła sumę bilansową, co dodatkowo zwiększa skalę obciążenia) podatek bankowy najbardziej dotknie Getin Noble Bank. Według szacunków podatek zabierze aż 69 proc. zysków banku w 2016 r. Znacząco ucierpią też bilanse mBanku (36 proc.), ING Banku Śląskiego i Banku Millennium (oba po 34 proc.) oraz największego polskiego kredytodawcy PKO BP (31 proc.).

– Zakładając, że podatek dotyczyłby aktywów za 2016 r., to najmocniej obciążyłby Getin Noble Bank oraz nisko rentowne banki (dla BOŚ i BPH wskaźnik ROA byłby ujemny – red.) – dodaje Sobiesław Kozłowski, ekspert Raiffeisen Brokers. Obliczył on, jak zmieni się wskaźnik ROA po wprowadzeniu podatku. Wskaźnik ten informuje, jaka jest rentowność firmy w stosunku do jej aktywów (porównuje zysk netto do wartości aktywów). Najsłabiej w zestawieniu wypadł Getin Noble Bank, którego ROA – po wprowadzeniu podatku – może spaść z 0,5 do 0,11 proc. (o 78 proc.). Spory spadek wskaźnika mogą też zanotować mBank oraz Bank Millennium (o 37 proc.).

Ucierpią wszyscy

Zdaniem ekspertów podatek nie tylko obniży wyniki banków, ale dotknie też całą gospodarkę i klientów instytucji finansowych.

– Wprowadzenie podatku w konsekwencji wpłynęłoby negatywnie na podaż kredytów w sektorze. Realizacja takiego „czarnego scenariusza" mocno uderzyłyby również w mniejsze, mniej rentowne banki, które zapewne zaczną generować straty – tłumaczy Marta Czajkowska-Bałdyga, analityk DM BPS. – W konsekwencji zwiększa to prawdopodobieństwo dalszej konsolidacji sektora. Mniejsza konkurencja na rynku uderzy więc w nas wszystkich, szczególnie że banki będą się starały przełożyć część z tej opłaty na klientów – podkreśla.

W podobnym tonie wypowiada się Michał Sobolewski, analityk DM BOŚ. – Rentowność branży spadnie o jedną trzecią, co doprowadzi do ucieczki z tej branży kapitału. Nasilą się ruchy konsolidacyjne, a podaż kredytów będzie hamowała, na czym może ucierpieć gospodarka. Bankom będzie się opłacało udzielać tylko bardziej rentownych kredytów. Spółki mogą się wprawdzie ratować podniesieniem opłat dla klientów, ale nie będą to duże zmiany – prognozuje ekspert DM BOŚ.

Warto przy tym dodać, że to niejedyne elementy ryzyka, które mogą dotknąć sektor bankowy. Prawo i Sprawiedliwość postuluje także dużo bardziej dotkliwą dla banków niż najnowsza propozycja Platformy Obywatelskiej (czytaj poniżej) wersję przewalutowania kredytów denominowanych we frankach szwajcarkich na złote. To mogłoby jeszcze bardziej pogrążyć przedstawicieli tej branży.

Możliwa bankowa bessa

Według ekspertów podatek bankowy nie jest jeszcze uwzględniony w wycenach banków na warszawskiej giełdzie. Michał Konarski, analityk DM mBanku, szacuje, że kursy największych kredytodawców mogą jeszcze spaść nawet o 10–20 proc. Największy potencjał spadkowy analityk zauważa w przypadku BZ WBK i ING Banku Śląskiego. Wprowadzenie podatku doprowadziłoby do spadku kursu tych spółek o ponad 21 proc. Relatywnie najlepiej na tym tle prezentuje się PKO Bank Polski. – Przy stawce 0,39 proc. podatek bankowy nie jest jeszcze wyceniony w żadnym z banków, ale w przypadku PKO BP potencjał spadku jest już ograniczony (5 proc.) – tłumaczy analityk.

Zdaniem ekspertów banki, które są dziś notowane przy wskaźniku C/WK równym 1,5, może czekać solidna przecena na GPW. – Jeśli proponowane przez PiS rozwiązanie wejdzie w życie, C/WK może spaść nawet do 1, a w mniej rentownych bankach wycena poniżej wartości księgowej nie powinna wtedy już nikogo dziwić – prognozuje jeden z ekspertów bankowych.

[email protected]

Pomysł PiS może doprowadzić do upadłości banków

Marcin Materna, dyrektor departamentu analiz, Millennium DM

Podatek bankowy najmocniej uderzy w banki, które w ostatnich latach najsilniej rozwijały akcję kredytową. Dotknie te instytucje, które stawiały na strategię wyższych wolumenów kredytów przy niższych marżach. Ciekawe jest tu porównanie dwóch największych działających w Polsce banków: PKO BP i Banku Pekao. Nie dość, że jeden z nich ma teraz niższy zwrot z aktywów (PKO BP) niż drugi (Pekao) na skutek obranej – korzystnej dla gospodarki polskiej – strategii, to jeszcze dodatkowo zostanie ukarany przez podatek bankowy. To tak, jakby wprowadzić 1-proc. podatek od sprzedaży sieci handlowych, który znacznie bardziej uderzyłby w dużych hurtowników typu Biedronka czy Lidl, a już wpływ na wyniki wysoko marżowych sieci (Kruk, Vistula, salon samochodowy Porsche) byłby niezauważalny. Dochodzi więc do sytuacji, że paradoksalnie banki, które postawiły na wzrost i najsilniej oddziaływały na polską gospodarkę, zostaną najbardziej ukarane.

Wątpliwości budzi nawet sama wysokość proponowanego podatku. Kandydatka PiS podkreśla, że w innych krajach taki podatek także istnieje. I ma rację. Wystarczy jednak spojrzeć na stawkę 0,39 proc. aktywów banków, aby stwierdzić, że propozycja PiS nakłada wielokrotnie wyższe obciążenia niż we wspominanych krajach (wyjątkiem są tylko Węgry, ale i tam jest zaplanowana redukcja podatku w latach 2016–2018). Pamiętajmy, że jeśli jakiś koszt dotyka całą branżę, większa jego część zostanie przeniesiona na klientów. Wielu kredytobiorców czy depozytariuszy może się w tej sytuacji zdziwić przy najbliższej wizycie w banku. Po wprowadzeniu podatku banki uwzględniłyby w tabeli opłat i prowizji np. dodatkowy koszt, który zmniejszałby zysk z lokaty (obok podatku od zysku) czy opłaty podwyższające koszt kredytu. Na tym jednak nie koniec. Banki z pewnością rozważą pomysły, aby jak największą część swoich aktywów efektywnie przekazać do podmiotów zewnętrznych.

Trzeba naprawdę nie mieć żadnej świadomości ekonomicznej, żeby w przeddzień dużych perturbacji na rynkach finansowych (bankructwo Grecji, niepewna sytuacja na Ukrainie i możliwość bankructwa także tego kraju, szczytów na giełdach, które w każdej chwili mogą rozpocząć falę bessy) manipulować przy sektorze finansowym. Tym bardziej że to właśnie zdrowa charakterystyka (utrzymanie wzrostu akcji kredytowej i dostępności kredytów) polskiego sektora bankowego sprawiła, że wyszliśmy suchą nogą z kryzysu w 2009 r.

Nie ma dziś wątpliwości, że propozycje podatku bankowego i przewalutowania znacznie osłabią sektor bankowy. Mniejsze banki (czyli o najniższym zwrocie z aktywów), które dotknie podatek bankowy, z pewnością zaczną „zwijać biznes" i podniosą marże (lepiej mieć mniej klientów, ale płacących więcej). Duże banki raczej nie będą palić się do przejmowania klientów, chcąc jak najszybciej pozbyć się z portfela tych najmniej rentowych. Wyobraźmy sobie, jak szybko podniesiona zostanie w tej sytuacja marża dla klienta lub firmy, gdy nagle się okaże, że kredyt zapada, a żaden inny bank nie chce go przejąć. Co więcej, podatek bankowy obciąży banki nierówno – najwięcej zapłacą szybko rosnące podmioty, które zazwyczaj mają niski wskaźniki ROA (budują bazę klientów, oferując niższą cenę). W tej sytuacji trudno będzie mówić o wzroście aktywów w sektorze. Jeśli dodamy do tego przewalutowanie kredytów, to już mamy katastrofę w tej branży.

Kandydatce PiS na premiera może się wydawać, że będzie miała dodatkowe pieniądze do wydania. Niestety, być może trzeba będzie znacznie wyższych kwot do ratowania upadających banków. Dość wspomnieć, że koszty sanacji SKOK – w sumie mało znaczącej części sektora bankowego – szacowane na kilka miliardów złotych, będą przy tym niewielką sumą. No chyba że pani Szydło wprowadzi w życie regulacje pozwalające na sanację banków z pieniędzy depozytariuszy. SOB

Kredyty | Propozycja PO dla frankowiczów

Na 9–9,5 mld zł został oszacowany koszt, jaki poniosą banki, zaproponowanej w środę przez Platformę Obywatelską operacji przewalutowania kredytów walutowych na złotowe.

Rządowa ustawa ma dać kredytobiorcy możliwość przewalutowania kredytu na jego wniosek. Koszty tej operacji zostaną podzielone między kredytobiorcę i bank.

Propozycja zakłada przeliczenie wartości zadłużenia pozostałego do spłaty po kursie bieżącym na dzień sporządzenia umowy restrukturyzacyjnej i wyliczenie różnicy wobec analogicznego kredytu udzielonego w złotych. Połowa tej różnicy byłaby umorzona przez bank. Kredytobiorcy na decyzję o przewalutowaniu będą mieli czas do 30 czerwca 2020 r., ale będą musieli spełnić pewne warunki, m.in. dotyczące metrażu nieruchomości.

Z propozycji PO będą mogły skorzystać osoby posiadające kredyty z wysoką relacją zadłużenia do wartości nieruchomości. W pierwszym roku mogłyby się na to zdecydować osoby, których wartość zadłużenia w relacji do zabezpieczenia przekracza 120 proc. W kolejnym roku mogłyby to być kredyty w przedziale 100 do 120 proc. A w następnych latach także te z LtV powyżej 80 proc.

Projekt pozytywnie ocenia Komisja Nadzoru Finansowego. – Projekt jest rozwiązaniem systemowym i dobrowolnym dla kredytobiorców walutowych oraz uczciwym wobec kredytobiorców złotowych i podatników. Dotyczy zasadniczego problemu, czyli narosłego zadłużenia – mówi Łukasz Dajnowicz, rzecznik KNF. Z kolei prezes Związku Banków Polskich Krzysztof Pietraszkiewicz zwraca uwagę, że jest on skomplikowany i wiąże się z dość dużymi obciążeniami sektora bankowego.

– Propozycja jest podobna do tej, którą przedstawił wcześniej przewodniczący KNF Andrzej Jakubiak, tyle że obejmuje tylko część kredytów walutowych. Sądzę, że w wyniki banków najmocniej uderzyłaby w pierwszych dwóch latach obowiązywania. Pytanie, czy jest realna szansa na to, żeby weszła w życie, ponieważ jeśli trafi do podpisu przez prezydenta, gdy urząd będzie sprawował już Andrzej Duda, może nie zostać podpisana, ponieważ prezydent elekt ma zaproponować swój projekt rozwiązania problemu kredytów we frankach – ocenia Michał Konarski, analityk DM mBanku. SAJ

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy