Czasy, w których to inwestorzy indywidualni byli dominującą siłą na warszawskiej giełdzie, już dawno odeszły w zapomnienie. Od dobrych kilku lat najaktywniejsi na rynku są inwestorzy zagraniczni, którzy w tej klasyfikacji wyprzedzają krajowych inwestorów instytucjonalnych. Mówienie o „inwestorach" też powoli jednak staje się nieaktualne. Coraz częściej bowiem zlecenia, które spływają na warszawski rynek, są dziełem systemów algorytmicznych i automatów, a nie ludzi.
Coraz więcej transakcji
Potwierdzać to mogą ostatnie dane dotyczące obrotów na GPW. Co prawda na pierwszy rzut oka nie ma w nich nic nadzwyczajnego – aktywność inwestorów wciąż jest daleka od ideału. Średni dzienny obrót akcjami na warszawskim parkiecie oscyluje od jakiegoś czasu w granicach 800 mln zł. Nie to jest jednak najciekawsze. Zaskakiwać może przede wszystkim rosnąca liczba transakcji na rynku. W październiku było ich średnio 68,4 tys. na sesję. To o 29 proc. więcej niż w analogicznym okresie rok wcześniej. Dla porównania średni dzienny obrót wzrósł w omawianym czasie jedynie o 2,5 proc. Podobne tendencje widać na naszym rynku już od jakiegoś czasu. Przykładowo we wrześniu średnia liczba transakcji rok do roku wzrosła o 14,5 proc., do 69,7 tys. W tym czasie średnie dzienne obroty spadły o ponad 10 proc.
Jednym z powodów coraz większej liczby transakcji mógłby być powrót drobnych graczy, którzy zazwyczaj obracają niższymi kwotami. Brokerzy trudniący się biznesem detalicznym są jednak ostrożni w tego typu stwierdzeniach. Maklerzy, przez których przechodzą największe zlecenia, mają na to inną teorię.
– Na giełdzie jest coraz więcej zleceń zarówno generowanych przez systemy algorytmiczne, jak i przepuszczanych przez różnego rodzaju automaty – mówi Witold Stępień, prezes DM Banku Handlowego. – Powoduje to większe rozdrobnienie zleceń, co w konsekwencji podnosi koszt całkowity transakcji – za małe zlecenia procentowo więcej się płaci, a koszt ten pokrywany jest przez brokerów. Nie dotyczy to brokerów HFT (high frequency trading, czyli handel wysokich częstotliwości – red.), którzy w zamian za dostarczanie płynności korzystają z niższych stawek. Przy obecnej płynności takie zlecenia często powodują utrudnienia przy realizacji dużych zleceń, zwiększając wahania cen. Zagraniczni brokerzy wiodą prym w transakcjach HFT, ale i lokalni inwestorzy – głównie animatorzy – potrafią wykorzystywać systemy algorytmiczne. Warszawska giełda nie jest wyjątkiem – taka tendencja jest na większości rynków – dodaje. Wpływ na obecną sytuację mają także giełdowe programy HVP oraz HVF, których głównym celem jest wspieranie płynności, co w praktyce oznacza częstsze zawieranie transakcji.– Coraz mniejsza część obrotów jest generowana przez klientów domów maklerskich. Coraz większa pochodzi natomiast m.in. od uczestników giełdowych programów wspierających płynność – wskazuje Szymon Ożóg, dyrektor biura maklerskiego Haitong Banku.
Ogólnoświatowy trend
Jak informowała ostatnio GPW, w obu programach udział bierze łącznie siedem podmiotów. We wrześniu odpowiadali oni za 5,7 proc. obrotów wygenerowanych na rynku akcji. Rok wcześniej było to zaledwie 0,6 proc.