Tych szczegółów zabrakło na wtorkowym posiedzeniu rządu, a minister w Kancelarii Premiera Henryk Kowalczyk wprowadził nawet chaos komunikacyjny, stwierdzając, że deficyt wzrośnie o 5–10 mld zł.
Teraz Ministerstwo Finansów informuje, że w noweli dochody budżetu państwa zostaną zmniejszone do 286,7 mld zł, czyli o 10,5 mld zł (3,5 proc.). Głównymi powodami obniżenia prognozy dochodów są przede wszystkim przewidywane mniejsze wpływy z VAT o 13,3 mld zł oraz akcyzy o 0,6 mld zł. Inne wpływy mogą być wyższe od tych zapisanych w ustawie – z CIT o 1,1 mld zł, z PIT – o 0,6 mld zł, a z dochodów niepodatkowych – o 1,7 mld zł.
Zmiany będą też po stronie wydatków, których limit ma być obniżony do 336,7 mld zł – o 6,6 mld zł, jako efekt oszczędności. W sumie deficyt budżetu ma wzrosnąć o 3,9 mld zł, do prawie 50 mld zł. – Jednocześnie naturalne oszczędności w wydatkach mogą też powstać w grudniu 2015 r., stąd wykonanie deficytu może być niższe – podkreśla resort finansów.
Część ekonomistów zarzuca nowemu rządowi, że przy dobrej woli budżet państwa na 2015 r. mógłby się obyć bez nowelizacji.
„W obliczu mniejszych wpływów podatkowych minister finansów miał do wyboru: przygotować nowelizację lub wywierać presję na dysponentów części budżetowych, aby nie realizowali swoich zamierzeń i związanych z nimi wydatków. Opinia publiczna powinna znać fakty o finansach kraju, stąd zadecydowano o przygotowaniu noweli, co pozwala na jawne przedstawienie sytuacji budżetu (...)" – odpowiada resort finansów w komunikacie.