Od początku miesiąca lira osłabiła się o 4,9 proc. wobec dolara i o 4,5 proc. względem euro. Tak ostra wyprzedaż to reakcja na ponowny wzrost ryzyka politycznego w kraju nad Bosforem. W ostatni czwartek premier Ahmet Davutoglu ogłosił rezygnację ze stanowiska. Jeszcze przed tą decyzją pojawiały się spekulacje, że jest on ostro skonfliktowany z autorytarnym prezydentem Recepem Tayyipem Erdoganem. Wiele wskazuje na to, że Erdogan będzie próbował umocnić swoją władzę, przebudowując system polityczny w Turcji na prezydencki. W obliczu tak jaskrawych ryzyk, nasuwa się naturalne pytanie: czy turecka waluta będzie jeszcze tańsza?

– Sądzę, że obawy dotyczące dalszego umocnienia władzy przez prezydenta Erdogana mogą wywrzeć jedynie krótkoterminowy wpływ i nie wywołają kolejnej fali osłabienia liry. O jej zachowaniu zadecyduje ogólna koniunktura na rynkach wschodzących – przekonuje Paweł Jackowski, dyrektor Departamentu Zarządzania Aktywami TMS Brokers.

Przeciwnego zdania jest Marek Rogalski, główny analityk walutowy DM BOŚ. – Lirze nadal będzie szkodzić ryzyko polityczne i dążenie do centralizacji władzy. Kluczowa data to 22 maja, kiedy to zaplanowano nadzwyczajny kongres rządzącej partii AKP. Wtedy możemy poznać nazwisko nowego premiera, ale i też usłyszeć zapowiedź ogłoszenia przedterminowych wyborów. Na to wszystko będzie też się nakładać wzrost globalnego ryzyka w kontekście Chin i Brexitu. Reasumując, lira może powrócić do minimów notowanych w 2015 r. – mówi. Realizacja scenariusza nakreślonego przez Rogalskiego skutkowałaby blisko 5-procentowym osłabieniem liry względem dolara i euro.