Powód jest we wszystkich trzech przypadkach – Caspar AM, Go TFI oraz Investment Fund Managers – ten sam: koszty związane z rozszerzeniem działalności. W przypadku Caspara chodzi o rozwój spółki sprzedającej fundusze. W Go TFI, zarządzającym wyłącznie funduszami zamkniętymi (FIZ), są to prace nad uruchomieniem funduszy otwartych (SFIO). W IFM koszty wzrosły, a przychody spadły w związku ze startem funduszy pod własną marką.
Caspar zarobił najwięcej w tym gronie. Mimo to zysk netto był o ponad 20 proc. niższy niż przed rokiem i wyniósł 0,2 mln zł. Przychody z działalności podstawowej spadły o 12 proc. r./r., do 2,34 mln zł. Caspar pomagał sobie przychodami o charakterze jednorazowym i ograniczeniem kosztów. Przychody z instrumentów finansowych dostępnych do sprzedaży podwoiły się do 93 tys. zł dzięki sprzedaży obligacji skarbowych, które posiadała spółka. – Co do spadku kosztów (o 8 proc., do 2,21 mln zł), nie przywiązywałbym do niego szczególnej wagi – kiedy widzimy, że nie będzie istotnego przyrostu przychodów, trzymamy koszty w ryzach. Generalnie jednak pozostają na stabilnym poziomie – mówi Leszek Kasperski, prezes Caspar AM.
W skład grupy Caspar wchodzą trzy spółki: zarządzająca aktywami, TFI oraz dystrybucyjna F-Trust. Aktywa pierwszych dwóch praktycznie nie zmieniły się rok do roku, dlatego grupa upatruje szans na dynamiczny rozwój w trzecim segmencie działalności, mimo że na razie generuje on koszty. – Jeżeli chodzi o zarządzanie aktywami i funduszami, przez lata wyspecjalizowaliśmy się w akcjach – kiedyś była to Europa Środkowa i Wschodnia, teraz również Zachodnia. Choć zarządzamy także innymi klasami aktywów, jesteśmy postrzegani jako eksperci od akcji, które ostatnio nie cieszą się dużym zainteresowaniem – przyznaje Kasperski.
F-Trust ma tę przewagę nad pozostałymi spółkami w grupie, że ma otwartą architekturę – sprzedaje fundusze zarządzane przez kilkanaście podmiotów, nie tylko Caspara. Aktywa tej spółki wzrosły o ponad 6 proc. r./r., do 330 mln zł. – Jesteśmy pewni, że F-Trust ma szansę stać się spółką pierwszego wyboru, jeśli chodzi o inwestowanie w fundusze przez internet. Tym, co nas wyróżnia na tle konkurencji, jest m.in. wsparcie doradców z krwi i kości, którzy pomagają klientom odnaleźć się w tej szerokiej ofercie – podkreśla Kasperski.
Na przeciwległym biegunie, ze stratą rzędu 300 tys. zł, jest IFM. – Uruchomienie funduszy pod własną marką przyczyniło się nie tylko do wzrostu kosztów, zarówno w spółce dominującej IFM, jak i zależnej IFM GAM, ale również do spadku przychodów – tłumaczy Aleksander Jawień, prezes IFM GAM. – Nie koncentrowaliśmy się bowiem na sprzedaży dotychczasowych produktów i pozyskiwaniu nowych klientów do portfeli aktywów z minimalną wpłatą 2 mln zł, skoro lada moment mieliśmy ruszyć z lepszym produktem dostępnym od 20 tys. zł – przekonuje Jawień.