Przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego odpiera zarzuty o bezczynność w sprawie kontrowersyjnych polis inwestycyjnych – ubezpieczeniowych funduszy kapitałowych (UFK). Andrzej Jakubiak wylicza działania, jakie przez lata podejmował nadzór, aby doprowadzić do uregulowania kwestii wysokich opłat likwidacyjnych w tego typu produktach.
Odpowiedzialność KNF
– KNF odpowiada za bezpieczeństwo finansowe. To nie jest organ, który jest stricte odpowiedzialny za ochronę klienta. Tym zajmują się UOKiK i rzecznik ubezpieczonych (dzisiaj finansowy). KNF wydawała rekomendacje i proponowała zmiany ustawowe – mówi nam Jakubiak, wskazując, że problem opłat likwidacyjnych ma charakter cywilnoprawny. KNF nie miała i nie ma uprawnień do nakazywania w sposób administracyjny zmiany tych warunków. Można to zrobić poprzez postępowanie cywilne lub w mediacji albo przez UOKiK.
– Dobrze byłoby, aby instytucje, które w tej sprawie miały kompetencje w zakresie ochrony klientów zakładów ubezpieczeń, krytykę innych zaczęły od siebie. Przypomnę tylko, że Najwyższa Izba Kontroli, badając działalność instytucji zaangażowanych w ten problem, stwierdziła, że KNF działała adekwatnie do posiadanych zgodnie z przepisami prawa upoważnień – argumentuje przewodniczący KNF.
Wskazuje też przyczyny opóźnienia w zajęciu się problemem przez instytucje państwowe. – W sytuacji kiedy mieliśmy dosyć stabilne rynki i wartość inwestycji rosła, nie było masowego wycofywania się z tych produktów. W latach 2008–2013 98 proc. UFK notowało wzrost wartości jednostki. Pomiędzy 2011 a 2016 r. ten wynik spadł do 85 proc. Tym, którzy zdecydowali się wycofać przed terminem obowiązywania umowy, strata rosła jeszcze o opłaty likwidacyjne. Stąd rozgoryczenie – uważa.
Niebezpieczne majstrowanie
Jak dodaje, błędem z pewnością było to, że na samym początku, w latach 90., kiedy ten produkt był wprowadzany na rynek i do porządku prawnego, nie uregulowano jednocześnie kwestii opłat prowizyjnych i opłat związanych z likwidacją. – Dobrze, że stało się to teraz – dodaje.