Wygląda więc na to, że można ufać przedstawicielom TFI twierdzącym, że w piątek i poniedziałek (ostatnie dostępne dane pochodzą z pierwszego dnia tygodnia) uczestnicy funduszy zachowywali zimną krew.
– Sprzedaż netto zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie – w poniedziałek mieliśmy symboliczne umorzenia na poziomie paru milionów złotych, a więc znacznie niższe niż przed Brexitem – mówi Mariusz Staniszewski, prezes Noble Funds TFI.
– Sprzedaż netto naszych funduszy była na plusie, rzędu kilkuset tysięcy złotych. O Brexicie było głośno od dawna, przypuszczam, że ci, którzy mieli się wycofać, już to zrobili – wtóruje mu Marcin Bednarek, wiceprezes BPH TFI.
Mimo to przed powiernikami jeszcze kilka krytycznych dni. Piątkowe wyceny jednostek uczestnictwa zostały opublikowane w poniedziałek po południu, część inwestorów mogła je więc zauważyć dopiero we wtorek. Raczej nie był to przyjemny widok. Wiele funduszy akcji, zarówno szerokiego rynku, jak i małych oraz średnich spółek, straciło sporo więcej niż warszawskie indeksy giełdowe, nawet 5–6 proc. Powód? Inwestycje zagraniczne. Tak było między innymi w przypadku Amundi Akcyjnego i Ipopemy Małych i Średnich Spółek. Oderwanie ich stóp zwrotu od tego, co się dzieje na GPW, jest ceną, którą płacą klienci za wyższą płynność inwestycji.
– Nie spodziewamy się większych umorzeń z naszego „misia". Inwestorzy, którzy postawili na fundusze lokujące również za granicą, mają świadomość, że tego typu produkty mogą się zachowywać inaczej niż wyłącznie polskie portfele – mówi Renata Wanat-Szelenbaum, członek zarządu Ipopemy TFI.