We wtorek akcje banków drożały w dwucyfrowym tempie na wieść o nowym projekcie ustawy frankowej. Ustawodawcy zrezygnowali z pomysłu przymusowego przewalutowania i zaproponowali proces dwuetapowy (na wzór węgierski). W pierwszym etapie, uregulowanym ustawą, banki będą zobowiązane do zwrotu spreadów. Kancelaria Prezydenta szacuje koszt dla sektora na poziomie 4 mld zł, chociaż zdaniem Trigon DM będą one dwa razy wyższe. W drugim etapie banki mają być zmuszane działaniami nadzorczymi (dodatkowe wymogi ostrożnościowe w procesie BION) do dobrowolnego oferowania klientom przewalutowania na korzystnych warunkach. Proces ten ma trwać kilka lat, zgodnie ze ścieżką nakładania coraz bardziej rygorystycznych wymogów kapitałowych na poszczególne kategorie kredytów walutowych. Negatywny wpływ dodatkowych wymogów będzie silniejszy niż potencjalne przewalutowanie, co ma zachęcać banki do restrukturyzacji kredytów.

- Uważamy, że ryzyko to zostało zlekceważone wczoraj przez rynek, a według nas oznacza brak dywidend w bankach frankowych przez najbliższe kilka lat. Naszym zdaniem koszty przewalutowania będą dużo niższe niż 50-60 mld zł z pierwotnej ustawy prezydenckiej (gdzie 70 proc. kosztów przypadało na kredyty z lat 2007-08), ale zakładamy 25-30 mld zł, gdyż samo zaoferowanie klientom przewalutowania nie zmieniającego wysokości raty wiąże się z kosztem rzędu 25 mld zł. Obniżenie stóp procentowych w Polsce ułatwiłoby negocjacje banków z klientami – podkreślają analitycy Trigon DM.

Jak wyjaśniają zwrot spreadów będzie dotyczył wszystkich kredytów walutowych udzielonych od 1 lipca 2000 do 26 sierpnia 2011 r., zarówno tych aktywnych, jak i już spłaconych. Zwrotowi będą podlegać spready ponad 0,5 proc. odchylenia od kursu NBP, jak również odsetki w wysokości połowy odsetek ustawowych. Ograniczeniami będą maksymalna kwota kredytu na osobę w wysokości 350tys. zł (700tys. zł dla kredytów małżeńskich) oraz brak możliwości skorzystania z tego rozwiązania dla osób prowadzących działalność gospodarczą, którzy dokonywali odpisów amortyzacyjnych lub odliczali odsetki od podatku.

Kancelaria Prezydenta oszacowała koszty zwrotu spreadów na ok. 4 mld zł, co zdaniem Trigon DM jest mocno niedoszacowane i uwzględnia, co najwyżej spready od udzielenia kredytów (de facto na wczorajszej konferencji stwierdzono, że tylko te spready są możliwe do oszacowania). Dla porównania KNF wyliczyła spready od udzielenia kredytów (bez żadnych ograniczeń) dla pierwotnej ustawy prezydenckiej na poziomie 7,86 mld zł (4,04 + 3,82). - Korygując tę kwotę o 0,5 proc. dopuszczalnego spreadu i połowę odsetek ustawowych otrzymalibyśmy ok. 5 mld zł. Zakładamy, że obniżka o kolejny 1 mld zł do 4 mld zł (o 20 proc.) wynika z ograniczeń o działalności gospodarczej i 350tys. zł limitu kwotowego. Przyjmując te założenia do pozostałych kategorii spreadów (od rat i kredytów już spłaconych) łączny koszt zwrotu spreadów szacujemy na ok.  8mld zł, dwukrotnie więcej niż Kancelaria Prezydenta – wyjaśnia Trigon DM.

Analitycy sądzą, że rynek najwyraźniej odebrał przedstawione propozycje jako odejście od pomysłu przewalutowania i poprzestanie tylko na zwrocie spreadów. Uważają, że nawet w takim scenariuszu obecne kursy banków są zbyt wysokie. - Przypominamy, że nasze obecne rekomendacje i ceny docelowe składają się w 50 proc. z wyceny bez przewalutowania kredytów frankowych oraz w 50 proc. z wyceny z przewalutowaniem. Poniżej przedstawiamy nasze składowe wycen bez przewalutowania, które po uwzględnieniu samych kosztów zwrotu spreadów (8 mld zł dla sektora zgodnie z powyższymi wyliczeniami) implikowałyby potencjał spadkowy we wszystkich bankach, oprócz PKO. Tak więc uważamy, że obecne wyceny banków są wygórowane i w ogóle nie uwzględniają ryzyka przyszłych obciążeń zysków lub kapitałów z tytułu przewalutowania – dodają eksperci Trigona. W środę w większości banki już nie zyskują – WIG-Banki traci o 0,5 proc.