Niemiecki koncern chemiczny Henkel i francuska firma farmaceutyczna Sanofi wyemitują obligacje, zapadające odpowiednio we wrześniu 2018 i styczniu 2020 r., których rentowność w dniu sprzedaży wyniesie -0,05 proc. To oznacza, że inwestorzy, którzy zapiszą się na te obligacje i będą chcieli trzymać je do wykupu, poniosą stratę.
Rynek papierów dłużnych z ujemną rentownością (porusza się w kierunku odwrotnym do ceny) puchnie z dnia na dzień. Obejmuje już nie tylko obligacje skarbowe, ale też obligacje spółek.
Według danych firmy Tradeweb, na koniec sierpnia ujemną dochodowość miały eurowe obligacje korporacyjne o łącznej wartości 717 mld euro. To około 30 proc. całego rynku obligacji spółek z tzw. inwestycyjnymi ratingami. Wszystkie te papiery były jednak oferowane z dodatnią rentownością, a dopiero wzrost ich cen na rynku wtórnym sprawił, że dochodowość spadła poniżej zera.
Na rynku pierwotnym obligacje z ujemną rentownością (wynosiła -0,006 proc.) oferowała dotąd tylko jedna spółka: niemiecki przewoźnik kolejowy Deutsche Bahn, który w lipcu sprzedał pięciolatki za 350 mln euro. To jednak przedsiębiorstwo kontrolowane przez niemiecki rząd.
Jak sugerują notowania indeksów obligacji Bank of America-Merrill Lynch, denominowane w euro obligacje spółek cieszących się ratingami na poziomie inwestycyjnym pod koniec sierpnia miały na rynku wtórnym średnią rentowność 0,62 proc. To historyczne minimum.