Końcówka minionego tygodnia na rynkach surowcowych należała raczej do strony podażowej. W piątek notowania większości towarów i surowców znajdowały się pod spadkową presją. Co prawda uwarunkowania fundamentalne pomiędzy tymi rynkami potrafią się między sobą znacząco różnić, to na pewno czynnikiem negatywnie wpływającym na ceny całej grupy tych aktywów były rozczarowujące dane makro z Chin, które pojawiły się w piątek. Na minus zaskoczyła listopadowa dynamika produkcji przemysłowej (5,4 proc. r./r. wobec oczekiwanych 5,9 proc.), a także sprzedaży detalicznej (8,1 proc. r./r. przy spodziewanych 8,8 proc.). Całkiem nieźle na ich tle wypadła dynamika inwestycji w aglomeracjach miejskich (5,9 proc. r./r., czyli trochę więcej, niż oczekiwane 5,8 proc.), jednak nie zmieniła całkowitego negatywnego wydźwięku tych danych.
Dane makro w Chinach są imponujące na tle danych z wielu innych gospodarek, jednak na tle wcześniejszych wyników rozczarowują. A taka sytuacja jest problemem na rynkach surowców, które w znaczącym stopniu opierają się na chińskim popycie. Państwo Środka generuje ogromną część globalnego popytu zwłaszcza na metale przemysłowe (w przypadku miedzi jest to około połowa światowego popytu) oraz na towary rolne (tu dominują zboża, rośliny oleiste, jak soja, a także bawełna). Chiny są także dużym konsumentem surowców energetycznych i metali szlachetnych. Gorsze od oczekiwań dane makro mogą – ale niekoniecznie muszą – być zwiastunem mniejszej dynamiki globalnego popytu na surowce. ¶