Obniżki nie tak szybko
Opublikowane w miniony wtorek dane o styczniowej inflacji w USA okazały się powodem poważnych zmian sytuacji na rynkach finansowych. Spodziewano się bowiem, że CPI obniży się z 3,4 do 2,9 proc., tymczasem wyniósł 3,1 proc. To spore rozczarowanie. Tym bardziej że inflacja bazowa utrzymała się na tym samym poziomie, jak w grudniu ubiegłego roku, czyli wyniosła 3,9 proc. Droga Fed do inflacyjnego celu zdaje się więc bezdyskusyjnie opóźniać. Oznacza to, że upada ostatecznie już nie tylko nadzieja, że komitet otwartego rynku obniży stopy procentowe na marcowym posiedzeniu, ale także zdecydowanie zmniejszają się szanse na obniżkę w maju. Analitycy szacują prawdopodobieństwo majowego cięcia kosztu pieniądza jedynie na 33 proc. Rewizji ulegają tym samym wcześniejsze oczekiwania, że do końca roku stopy w USA obniżą się łącznie o 100–125 punktów bazowych. Obecne prognozy zakładają ich spadek o 75–100 punktów. W tym świetle na mocną reakcję rynków finansowych nie trzeba było długo czekać. We wtorek, po ogłoszeniu danych o inflacji, zdecydowanie umocniła się amerykańska waluta. Dollar Index podskoczył o ponad 0,7 proc., do poziomu najwyższego od połowy listopada ubiegłego roku. Kurs euro zniżkował zaś momentami do 1,07 dolara, także wracając do poziomów z listopada 2023 r. Równie dynamiczna była reakcja rynku długu. Rentowność amerykańskich dziesięcioletnich obligacji skarbowych przekroczyła 4,3 proc. W połowie środowego handlu poziomy zarówno w przypadku dolara, jak i obligacji zostały jedynie nieznacznie skorygowane.
Na Wall Street widoczna zaczęła być zwiększona nerwowość. We wtorek indeksy zniżkowały od 1,4 do 1,8 proc. W trakcie pierwszych trzech sesji minionego tygodnia S&P500 tracił 0,5 proc., Dow Jones szedł w dół o 0,6 proc., a Nasdaq Composite o 0,8 proc. Na głównych giełdach europejskich od trzech tygodni trwa marazm, choć indeksy trzymają się na bardzo wysokich poziomach, w Paryżu i Frankfurcie bliskim historycznym rekordom. Do środy DAX zwyżkował zaledwie o 0,1 proc., a CAC 40 szedł w górę o 0,4 proc. Z kolei na parkiecie londyńskim od początku roku trwa spadkowa korekta. FTSE 250 w ostatnich dniach tracił 0,3 proc., a od początku roku idzie w dół o 3,5 proc.
Przy braku handlu na świętujących nowy rok księżycowy parkietach chińskich, indeks rynków wschodzących wszedł w fazę podwyższonej zmienności, jednak bilans pierwszych trzech sesji minionego tygodnia nieznacznie premiuje posiadaczy akcji, idąc w górę o 0,3 proc. Sytuacja w naszym regionie była zróżnicowana. Z dobrą postawą parkietów czeskiego i polskiego, kontrastowały spadki w Rydze, Tallinie czy Bratysławie. Na giełdach Ameryki Południowej zdecydowanie przeważały niedźwiedzie.
Byki na GPW kontynuują obronę
Do środy w górę szła większość głównych indeksów warszawskiego parkietu, za wyjątkiem sWIG80. Tym samym można mówić, że trwa zainicjowana w pierwszych dniach lutego próba przełamania spadkowej korekty i powrotu do rekordowo wysokich poziomów. Indeks największych spółek zwyżkował o 1,7 proc., po raz kolejny broniąc się przed zejściem poniżej psychologicznego poziomu 2300 punktów. Ostatnie dni stały pod znakiem podwyższonej zmienności, dyktowanej rozwojem sytuacji na głównych światowych giełdach. Po wtorkowej silnej przecenie, w środę mieliśmy do czynienia z równie silnym jej odreagowaniem. Losy rynku w najbliższej przyszłości nadal są mocno niepewne, zależne głównie od rozwoju sytuacji w otoczeniu. mWIG40 rósł o 0,8 proc., sWIG80 zaś szedł w dół o 0,8 proc. W praktyce jednak wszystkie indeksy od kilku tygodni poruszają się w niemal identycznej trajektorii. Z perspektywy od początku roku najlepiej zachowuje się wskaźnik średnich firm, zwyżkujący o 3,5 proc., a sporo w tyle za nim plasują się indeksy szerokiego rynku i najmniejszych spółek, które rosną po nieco ponad 1 proc. Bardzo ciekawie wygląda sytuacja z branżowego punktu widzenia. W ostatnich dniach pozytywnie wyróżniał się zwyżkujący o 3,4 proc. WIG Banki, sektorowy wicelider, licząc od początku roku (zwyżka o nieco ponad 7 proc.). Po 1,1–1,5 proc. w górę szły subindeksy sektorów górniczego, paliwowego i motoryzacyjnego. Pozostałe do środy zniżkowały.
W gronie blue chips w ostatnich dniach po byczej stronie dominowały banki, okupujące pierwszych sześć miejsc w czołówce. Akcje mBanku szły w górę o 9 proc. Dobrą kondycję tego sektora należy wiązać z deklaracjami prezesa NBP dotyczącymi utrzymania stóp procentowych na dotychczasowym, wysokim poziomie aż do końca roku. Wrażenie na inwestorach robi dynamiczna poprawa wyników finansowych. Według danych NBP, w ubiegłym roku zysk netto sektora bankowego osiągnął rekordowo wysoki poziom 27,5 mld zł, podczas gdy rok wcześniej było to „tylko” 10,6 mld zł. Z trwającego od niemal 12 miesięcy trendu bocznego próbują wyrwać się drożejące o 1,8 proc. papiery KGHM, ale droga do tego jeszcze daleka. Na razie za sukces byków można uznać obronę przed zejściem kursu poniżej 110 zł, a o zmianie tendencji można będzie mówić po ataku na 130 zł. Przy rosnących obrotach i podwyższonej zmienności o 1,6 proc. w górę szły walory Cyfrowego Polsatu, ale to jeszcze zbyt mało, by mówić o przełamaniu negatywnej długoterminowej tendencji. Nie pomoże w tym przekwalifikowanie akcji spółki w ramach indeksów MSCI do kategorii małych firm. Złą passę kontynuują papiery Pepco, zniżkujące do środy o 4,8 proc. Od początku roku tracą one ponad 18 proc., stanowiąc czerwoną latarnię w WIG20.