Samotny bastion ujemnych stóp procentowych nadal się broni

Szanse na to, że Bank Japonii podwyższy w tym roku stopy, wydają się niewielkie. Kazuo Ueda, nominat na nowego prezesa banku centralnego, ma bowiem świadomość, że poziom inflacji w Kraju Kwitnącej Wiśni w dużym stopniu jest zależny od czynników zewnętrznych.

Publikacja: 12.03.2023 21:00

Kazuo Ueda ma zostać prezesem Banku Japonii 8 kwietnia. Jest profesorem Uniwersytetu Tokijskiego ora

Kazuo Ueda ma zostać prezesem Banku Japonii 8 kwietnia. Jest profesorem Uniwersytetu Tokijskiego oraz Kobiecego Uniwersytetu Kyoritsu. Był przewodniczącym Stowarzyszenia Japońskich Ekonomistów. Fot. Kiyoshi Ota/Bloomberg

Foto: Kiyoshi Ota

Na oceanie monetarnej ortodoksji niewiele jest obecnie wysp luźnej polityki pieniężnej. Zwykle nawet te banki centralne, których stopy procentowe są dosyć niskie, w ostatnich miesiącach reagowały na inflację jakąś formą zacieśniania polityki pieniężnej (robił to choćby Szwajcarski Bank Narodowy). Na ich tle mocno się wyróżnia Bank Japonii. Utrzymuje on główną stopę procentową na poziomie minus 0,1 proc. Robi to już nieprzerwanie od stycznia 2016 r. Prowadzi też nadal program ilościowego luzowania polityki pieniężnej (QE), a także politykę kontroli krzywej rentowności obligacji. Robi to, choć inflacja konsumencka w Japonii doszła w styczniu do 4,3 proc. i była najwyższa od grudnia 1981 r. Do zmiany polityki nie skłoniło go również to, że jen przez ostatnie 12 miesięcy osłabł o 15 proc. wobec dolara.

Działania prowadzone przez Bank Japonii są odczuwalne również na rynkach międzynarodowych. Wszak prowadzone przez niego QE zaczęło już rekompensować zmniejszanie sumy bilansowej (program QT) amerykańskiego Fedu.

– Zakupy japońskich obligacji prowadzone przez Bank Japonii, by utrzymywać rentowności na niskim poziomie, są już obecnie większe niż QT prowadzone przez Fed. Skutkiem tego na rynki trafia więcej płynności, co prawdopodobnie przyczyniło się do zwyżek na rynkach akcji oraz obligacji. Dopóki kontrola krzywej rentowności będzie prowadzona w Japonii, QE będzie nadal wspierało rynki – twierdzi Carsten Slok, główny ekonomista firmy Apollo.

Nowy prezes

Zapewne jednak dojdzie do pewnych zmian w polityce kontroli krzywej rentowności po tym, jak 8 kwietnia Kazuo Ueda zostanie nowym prezesem Banku Japonii, przejmując kierownictwo od Haruhiko Kurody (będącego prezesem od 2013 r.).

Ueda był wcześniej uznawany za czarnego konia w wyścigu o fotel prezesa. Jest bowiem pierwszym w powojennej historii Japonii akademickim ekonomistą obejmującym ten urząd. (Dotychczas stanowisko prezesa banku centralnego trafiało do wysokiej rangi urzędników Ministerstwa Finansów.) Wyróżnia się też doktoratem zrobionym na amerykańskiej uczelni MIT, gdzie jego kolegą z seminarium doktorskiego był Ben Bernanke, prezes Fedu w latach 2006–2014. Ueda zdołał już jednak poznać od środka instytucję, którą ma kierować. Zasiadał już w Radzie Banku Japonii w latach 1998–2005. Zapowiada się też, że w podejmowanych przez niego decyzjach będzie dużo elementów kontynuacji. Choć w przeszłości krytykował politykę kontroli krzywej rentowności, to uważa jednak, że skok cen w Japonii nie będzie trwały. Nie ma więc potrzeby duszenia inflacji za pomocą zacieśniania polityki pieniężnej.

– Standardową praktyką jest działanie wyprzedzające przeciw inflacji napędzanej przez popyt, ale nie dokonywanie natychmiastowej odpowiedzi na inflację podsycaną przez problemy podażowe. W innym przypadku Bank Japonii schłodziłby popyt, pogorszył sytuację gospodarczą i zepchnął ceny w dół za pomocą zacieśniania polityki pieniężnej – powiedział Ueda podczas niedawnego przesłuchania w parlamencie.

– Japonia chce, aby inflacja była napędzana przez zdrowy popyt konsumencki. Zamiast tego jednak dotknęła ją inflacja spowodowana silnym dolarem amerykańskim oraz brakami w zaopatrzeniu z powodu pandemii oraz wojny w Ukrainie. Doprowadziło to do rozbieżności w polityce monetarnej między USA a Japonią, a inwestorzy mogą szukać wyższych zysków gdzie indziej, co jeszcze bardziej osłabiło jena – wskazuje Santa Zvaigzne-Sproge, kierownik działu doradztwa inwestycyjnego w Conotoxia Ltd. Jej zdaniem Bank Japonii ma obecnie bardzo ograniczone możliwości, by wpływać na inflację. – W USA Fed stara się ograniczyć inflację poprzez wyższe stopy procentowe, a tym samym zmniejszając popyt konsumpcyjny. Tymczasem Japonia dopiero wróciła do poziomu sprzed pandemii, a płace pozostają w stagnacji mimo stopy bezrobocia poniżej 3 proc. Inflacja w Japonii jest napędzana w dużej mierze przez czynniki zewnętrzne (ceny dla producentów wzrosły w ciągu ostatniego roku o blisko 10 proc.). Mimo to firmy opierają się przed przenoszeniem tych kosztów na klientów, utrzymując inflację na stosunkowo niskim poziomie. Mają poczucie lojalności wobec swoich klientów i obawiają się, że mogą stracić biznes, jeśli ich produkty będą droższe. Nawet gdy koszty produkcji wzrosły, wiele firm zdecydowało się przyjąć uderzenie w marże zysków, zamiast przerzucać koszty na klientów. Bank Japonii nie ma kontroli nad aprecjacją dolara amerykańskiego i brakami w zaopatrzeniu, gdyż są to czynniki zewnętrzne. Oznacza to, że podniesienie stóp procentowych w tym momencie nie tylko nie miałoby żadnego zauważalnego wpływu na inflację, ale również wywarłoby dodatkową presję na japońskie firmy, które już teraz zmagają się z wyższymi kosztami – dodaje Zvaigzne-Sproge.

Zakres zmian

Jedynie nieliczni analitycy spodziewają się więc, że Bank Japonii podniesie w tym roku stopy procentowe. Mediana prognoz zebranych przez agencję Bloomberga sugeruje, że jeszcze na koniec 2024 r. główna stopa powinna wynosić minus 0,1 proc. Spośród projekcji na drugi kwartał 2023 r. tylko dwie mówią o podwyżce do 0 proc. W prognozach na trzeci kwartał dwie projekcje sugerują podniesienie jej do 0,1 proc., a wśród prognoz na czwarty kwartał jedna (autorstwa analityków banku SEB) mówi o podwyżce do 0,3 proc.

Bardziej prawdopodobne wydają się być zmiany w kontroli krzywej rentowności. Obecnie Bank Japonii stara się, by rentowności dziesięciolatek poruszały się w przedziale od minus 0,5 proc. do plus 0,5 proc. Do grudnia to pasmo było dwukrotnie węższe. Możliwe, że po objęciu kierownictwa przez Uedę zostanie ono znowu poszerzone lub polityka zostanie inaczej zmodyfikowana.

„Wierzymy, że Bank Japonii będzie musiał znaleźć lepszą równowagę pomiędzy chęcią kontynuowania luźnej polityki pieniężnej a trwałością polityki kontroli krzywej rentowności obligacji. Spodziewamy się, że dokona on zmian, skupiając się na rentownościach obligacji pięcioletnich” – piszą analitycy Goldman Sachs.

Rosnące rentowności i gigantyczny dług publiczny

Rentowność japońskich obligacji dziesięcioletnich wynosiła w połowie zeszłego tygodnia 0,498 proc., czyli była bliska górnej granicy pasma wahań wyznaczonego przez japoński bank centralny. 12 miesięcy wcześniej wynosiła nieco ponad 0,15 proc. Jeszcze w 2020 r. była natomiast przez pewien czas ujemna, a w 2019 r. zbliżała się nawet do poziomu minus 0,3 proc.

W styczniu 2023 r. Bank Japonii zakupił japońskie obligacje rządowe warte 23,7 bln jenów (175,7 mld USD lub 787 mld zł). Była to rekordowa miesięczna suma zakupów tych papierów. BoJ zdecydował się na tak duże zakupy, gdyż rentowność papierów dziesięcioletnich przekroczyła dopuszczalne pasmo wahań i doszła do 0,505 proc. (czyli była wyższa o 0,005 pkt proc. od granicy pasma). Suma styczniowych zakupów może wydawać się ogromna, ale nie w porównaniu z całym długiem publicznym Japonii.

– Podczas gdy prawie 24 biliony jenów wydaje się ogromną kwotą, jest to tylko kropla w morzu w porównaniu z całkowitym długiem publicznym Japonii. Z długiem publicznym przekraczającym próg 1000 bilionów jenów lub 8 bilionów dolarów (w zależności od kursu wymiany) Japonia jest najbardziej zadłużonym krajem na świecie, ze stosunkiem długu publicznego do PKB przekraczającym 234 proc. Dla porównania: w USA, które są znane z wysokiego długu publicznego, wskaźnik ten wynosi 126,7 proc. – przypomina Santa Zvaigzne-Sproge, kierownik działu doradztwa inwestycyjnego Conotoxia Ltd.

Japoński dług publiczny jest już w ogromnym stopniu „znacjonalizowany”. Na koniec trzeciego kwartału 2022 r. znajdował się w 44,9 proc. w portfelu Banku Japonii. Ponadto 3,9 proc. znajduje się w rękach państwowych funduszy emerytalnych. Ogółem japońscy inwestorzy posiadali wówczas 85,9 proc. długu swojego kraju. To oczywiście mocno ogranicza możliwość przeprowadzania ataków spekulacyjnych na japońskie obligacje. HK

Gospodarka światowa
Netflix ukryje liczbę subskrybentów. Wall Street się to nie podoba
Gospodarka światowa
Iran nie ma jeszcze potencjału na prawdziwą wojnę
Gospodarka światowa
Izraelski atak odwetowy zamieszał na rynkach
Gospodarka światowa
Kiedy Indie awansują do pierwszej trójki gospodarek? Premier rozbudza apetyty
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Gospodarka światowa
Biden stawia na protekcjonizm. Chce potroić cła na chińską stal
Gospodarka światowa
Rosja/Chiny. Chińskie firmy i banki obawiają się sankcji?