Kamil Cisowski, DI Xelion: To nie koniec spadków na rynkach akcji

Obecne otoczenie makroekonomiczne, a przede wszystkim wysoka inflacja oraz polityka pieniężna, sugeruje, że w najbliższych latach rynki akcji prędzej będą podążać w trendzie bocznym niż wzrostowym – stwierdził Kamil Cisowski, analityk DI Xelion.

Publikacja: 16.05.2022 17:42

W programie „Prosto z Parkietu” gościem Dariusza Wieczorka był Kamil Cisowski, dyrektor Zespołu Anal

W programie „Prosto z Parkietu” gościem Dariusza Wieczorka był Kamil Cisowski, dyrektor Zespołu Analiz i Doradztwa Inwestycyjnego w DI Xelion.

Foto: parkiet.com

Ostatnie sześć tygodni było na światowych rynkach bardzo trudne. Ideksy moco spadły. W piątek nadeszło silne odreagowanie, odbicie widzieliśmy na giełdach w Europie oraz USA. Jak należy odczytywać piątkowy wzrost?

Uważam, że nawet jeśli okaże się, że wzrostowa korekta potrwa dwa lub trzy tygodnie, tak jak miało to miejsce w marcu, to wciąż nie będzie znaczyło, że ruch spadkowy się zakończył. Patrząc w średnim i długim terminie, akcje, chociażby amerykańskie, są już w miarę tanie, jednak wciąż nie są to poziomy ekstremalnego wyprzedania, choćby zbliżone do tych z 2020 r.

Jakie są główne powody spadków na rynkach? Czy są czynniki ryzyka, które powoli zaczynają odgrywać mniejszą rolę?

Czynnikiem, którego nie spodziewaliśmy się, że nadal będzie odgrywał dużą rolę, są lockdowny w Chinach. Tak naprawdę chyba nikt nie potrafi wyjaśnić, jaka logika stoi za polityką pandemiczną w Chinach. Poniedziałkowe dane za kwiecień z tego kraju jasno pokazują dwucyfrowy spadek sprzedaży detalicznej i ujemne wartości produkcji przemysłowej. W Chinach mamy do czynienia z niezwykle trudną sytuacją, tymczasem luzowanie monetarne jest ostrożne i są ku temu powodu, jak m.in. niestabilny juan. Kolejnym narastającym problemem jest silny dolar, który w tym momencie jest jeszcze niedocenionym kłopotem. Wśród czynników ryzyka, które na pewno z nami zostaną, jest wysoka inflacja i obawy o to, co dalej będą robiły banki centralne. Jest jakaś szansa na to, że szczyt inflacji w USA faktycznie zobaczyliśmy w marcu, natomiast w Europie jest znacznie poważniejsze ryzyko tego, że szczyt inflacji jeszcze przed nami. Kolejną kwestią jest pogoda. Były takie oczekiwania, że gdyby pogoda w tym roku dopisała, to szoki cenowe na rynku żywności nie byłyby tak poważne. Tymczasem rośnie ryzyko suszy, a wiele biedniejszych krajów może zmagać się z głodem. Ostatnim problemem są ceny surowców energetycznych. Ropa naftowa kosztuje około 110 dolarów za baryłkę, UE ma poważny problem z wdrożeniem planu odejścia od rosyjskich surowców energetycznych, który będzie niezwykle kosztowny dla konsumentów.

Jak bardzo inwestorzy mogą uwzględniać już w cenach politykę Fedu, planowane podwyżki stóp procentowych, redukcję bilansu?

Na obligacjach mieliśmy już moment paniki, bo po poprzednim posiedzeniu Fedu doszło do, moim zdaniem, absurdalnej sytuacji, kiedy to Jerome Powell stwierdził, że podwyżki będą po 50 pb, a następnego dnia rynek dyskontował możliwość podwyżek o 75 pb. Optymizm z zeszłego tygodnia mógł wynikać z faktu, że prezes Fedu mówił o kolejnych dwóch podwyżkach po 50 pb. Wydaje mi się, że Fed zaczyna reagować na to, co dzieje się na rynkach akcji, ale cały czas priorytetem będzie walka z inflacją. Szansą na zmianę retoryki mogą być jedynie sygnały, że gospodarka USA zbliża się do recesji. Według niektórych prognoz ryzyko recesji w USA w ciągu dwóch lat sięga 40 proc.

Warto już interesować się obligacjami, patrząc na obecne poziomy rentowności?

Z perspektywy polskiego inwestora obecne poziomy rentowności są bardzo zachęcające. Niezależnie od wysokiej inflacji i niepewnego otoczenia, jeśli jesteśmy w stanie zarabiać na obligacjach skarbowych dobrze ponad 6 proc., to naprawdę trudno znaleźć inwestycję konkurencyjną przy porównywalnym ryzyku. Warto dodać, że żeby był dołek na akcjach, to najpierw musimy zobaczyć szczyt na obligacjach. Tu zrobiliśmy krok w dobrą stronę, bo jeżeli zaczyna następować ucieczka do bezpiecznych aktywów i obligacji, to mamy pierwsze symptomy normalności. W ciągu pierwszych miesięcy roku spadki obligacji napędzały spadki na rynku akcji.

Piątkowe odreagowanie na rynkach miało szeroki zakres, oprócz rynków akcji wzrosły ceny ropy oraz bitcoina. Jak należy odbierać wcześniejszą przecenę kryptowalut?

W moim odczuciu rynek kryptowalut był ostatnim elementem bańki covidowej, który nie pęknął. Wydarzenia dotyczące sieci terra czy luny to początek większego ruchu. Ostatnich kilka dni przyniosło stabilizację, jednak to nie zakończy przeceny. Jesteśmy relatywnie wcześnie w cyklu spadków na rynku kryptowalut. Oprócz załamania rynkowego mogą też przyjść trudności wizerunkowe. Niedługo przekonamy się, co stało się z środkami zabezpieczającymi sieć terra. Przypuszczam, że inwestorom przypomni się, że kryptowaluty to rynek nieregulowany.

Podczas naszej rozmowy w październiku mówił pan, że rośnie ryzyko korekty na akcjach i że może ona wynieść nawet 20 proc. To się sprawdziło, niektóre indeksy spadły nawet więcej. Co dalej w średnim terminie?

Z punktu, w którym jesteśmy obecnie, powrót do poziomów z końcówki marca powinien być momentem rozważania ograniczenia ekspozycji na rynku akcji. Nie widzę szans na powtórkę hossy z ostatnich lat, głównie z powodu wysokiej inflacji i obecnej polityki pieniężnej. Do momentu gdy inflacja nie powróci do normalnych poziomów, czyli przez najbliższych dwa, trzy lata, rynkom bliżej jest do poruszania się w trendzie bocznym niż do wielkich wzrostów. GSU

Gospodarka światowa
USA: Odczyt PKB rozczarował inwestorów
Gospodarka światowa
PKB USA rozczarował w pierwszym kwartale
Gospodarka światowa
Nastroje niemieckich konsumentów nadal się poprawiają
Gospodarka światowa
Tesla chce przyciągnąć klientów nowymi, tańszymi modelami
Gospodarka światowa
Czy złoto będzie drożeć dzięki Chińczykom?
Gospodarka światowa
Czy cena złota dojdzie do 3000 dolarów za uncję?