Ostatnie sześć tygodni było na światowych rynkach bardzo trudne. Ideksy moco spadły. W piątek nadeszło silne odreagowanie, odbicie widzieliśmy na giełdach w Europie oraz USA. Jak należy odczytywać piątkowy wzrost?
Uważam, że nawet jeśli okaże się, że wzrostowa korekta potrwa dwa lub trzy tygodnie, tak jak miało to miejsce w marcu, to wciąż nie będzie znaczyło, że ruch spadkowy się zakończył. Patrząc w średnim i długim terminie, akcje, chociażby amerykańskie, są już w miarę tanie, jednak wciąż nie są to poziomy ekstremalnego wyprzedania, choćby zbliżone do tych z 2020 r.
Jakie są główne powody spadków na rynkach? Czy są czynniki ryzyka, które powoli zaczynają odgrywać mniejszą rolę?
Czynnikiem, którego nie spodziewaliśmy się, że nadal będzie odgrywał dużą rolę, są lockdowny w Chinach. Tak naprawdę chyba nikt nie potrafi wyjaśnić, jaka logika stoi za polityką pandemiczną w Chinach. Poniedziałkowe dane za kwiecień z tego kraju jasno pokazują dwucyfrowy spadek sprzedaży detalicznej i ujemne wartości produkcji przemysłowej. W Chinach mamy do czynienia z niezwykle trudną sytuacją, tymczasem luzowanie monetarne jest ostrożne i są ku temu powodu, jak m.in. niestabilny juan. Kolejnym narastającym problemem jest silny dolar, który w tym momencie jest jeszcze niedocenionym kłopotem. Wśród czynników ryzyka, które na pewno z nami zostaną, jest wysoka inflacja i obawy o to, co dalej będą robiły banki centralne. Jest jakaś szansa na to, że szczyt inflacji w USA faktycznie zobaczyliśmy w marcu, natomiast w Europie jest znacznie poważniejsze ryzyko tego, że szczyt inflacji jeszcze przed nami. Kolejną kwestią jest pogoda. Były takie oczekiwania, że gdyby pogoda w tym roku dopisała, to szoki cenowe na rynku żywności nie byłyby tak poważne. Tymczasem rośnie ryzyko suszy, a wiele biedniejszych krajów może zmagać się z głodem. Ostatnim problemem są ceny surowców energetycznych. Ropa naftowa kosztuje około 110 dolarów za baryłkę, UE ma poważny problem z wdrożeniem planu odejścia od rosyjskich surowców energetycznych, który będzie niezwykle kosztowny dla konsumentów.