Uczestnicy obrad muszą szukać porozumienia w tylu zagadnieniach na raz, że powodzenie szczytu stoi pod znakiem zapytania, choć - jak twierdzą dyplomaci - jego niepowodzenie da się ukryć w odpowiedniej redakcji komunikatu końcowego.
Gospodarz, brytyjski premier Gordon Brown wymienił wczoraj kilka zadań, jakie stoją przed szczytem, w tym: zaostrzenie reżimu prawnego i likwidację nadużyć na rynkach finansowych; pobudzenie ponownego wzrostu gospodarczego i handlu, przy ochronie najbiedniejszych; powstrzymanie groźby protekcjonizmu oraz wsparcie rewolucji technologicznej w obliczu zagrożenia zmianami klimatycznymi.
Większość polityków zgadza się z koniecznością nowej regulacji rynku finansowego. Ale może ona oznaczać demontaż obecnego modelu spekulacji, inwestycji i przepływu kapitałów.
Nie wszyscy zgadzają się na amerykańsko-brytyjski model pobudzenia rynku przez rządowe bodźce fiskalne, które zadłużą państwo na całe dziesięciolecia.
A nowe potęgi gospodarcze i kraje rozwijające się chcą mieć większy wpływ na decyzje ciał międzynarodowych, w tym Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego.