Agenci FBI zatrzymali Bernarda Madoffa 11 grudnia ubiegłego roku i wkrótce okazało się, że wpadł im w ręce jeden z największych aferzystów finansowych w historii Stanów Zjednoczonych. Oficjalnie był twórcą i właścicielem nowojorskiej firmy inwestycyjnej Bernard L. Madoff Investment Securities, a w rzeczywistości stworzył piramidę finansową, w której mogło przepaść nawet 50 mld USD.
Był postacią znaną i szanowaną na Wall Street. Jego firma była liczącym się animatorem transakcji na rynku Nasdaq, a sam Madoff w przeszłości kierował radą dyrektorów tej giełdy, był zastępcą prezesa Narodowego Stowarzyszenia Dealerów Papierów Wartościowych. Wymieniany jest wśród twórców systemu elektronicznego handlu instrumentami finansowymi.
[srodtytul]Ludzie listy piszą[/srodtytul]
Aresztowanie Madoffa było więc dla wielu osób szokiem, zwłaszcza dla tych, które powierzyły mu swoje oszczędności. Prowadzący sprawę sędzia Denny Chin odebrał ponad sto listów od ofiar piramidy finansowej Madoffa. Ich autorzy, wdowy, emerytowani nauczyciele czy weterani wojny w Korei chcą tego samego – maksymalnej kary dla oszusta. – Skażcie tego potwora o nazwisku Madoff na najgorszą możliwą karę. Jesteśmy zbyt starzy, żeby odrobić to, co straciliśmy. Musimy zaczynać od początku – napisał Randy Baird, prawnik z Kalifornii. Wielu nadawców przyznało, że w wyniku strat spowodowanych przez Madoffa musiało przeprowadzić się do rodzin lub na starość szukać pracy. I to teraz, w czasie największej od 80 lat recesji!
Sędzia Chin dostał też list od adwokata Madoffa Iry Sorkina, w którym prosi on o łagodny wymiar kary dla swojego klienta – 15 góra 20 lat więzienia. Uzasadnił prośbę współpracą Madoffa z wymiarem sprawiedliwości, a także wiekiem oskarżonego. Ma on 72 lata i chodzi o to, by „de facto” nie został skazany na dożywocie. Madoff w ramach swojej firmy oferował klientom możliwość pomnażania pieniędzy.