Twórca piramidy prosi już tylko o łagodny wymiar kary

W poniedziałek sąd na Manhattanie ma ogłosić wyrok w procesie Bernarda Madoffa oskarżonego o 11 oszustw finansowych. Grozi mu za to 150 lat więzienia

Publikacja: 27.06.2009 02:05

Bernard Madoff opuszcza budynek sądu federalnego na Manhattanie. Na początku stycznia za kaucją wysz

Bernard Madoff opuszcza budynek sądu federalnego na Manhattanie. Na początku stycznia za kaucją wyszedł na wolność, ale już w marcu trafił do aresztu. Teraz czeka go długoletnie więzienie.

Foto: Bloomberg

Agenci FBI zatrzymali Bernarda Madoffa 11 grudnia ubiegłego roku i wkrótce okazało się, że wpadł im w ręce jeden z największych aferzystów finansowych w historii Stanów Zjednoczonych. Oficjalnie był twórcą i właścicielem nowojorskiej firmy inwestycyjnej Bernard L. Madoff Investment Securities, a w rzeczywistości stworzył piramidę finansową, w której mogło przepaść nawet 50 mld USD.

Był postacią znaną i szanowaną na Wall Street. Jego firma była liczącym się animatorem transakcji na rynku Nasdaq, a sam Madoff w przeszłości kierował radą dyrektorów tej giełdy, był zastępcą prezesa Narodowego Stowarzyszenia Dealerów Papierów Wartościowych. Wymieniany jest wśród twórców systemu elektronicznego handlu instrumentami finansowymi.

[srodtytul]Ludzie listy piszą[/srodtytul]

Aresztowanie Madoffa było więc dla wielu osób szokiem, zwłaszcza dla tych, które powierzyły mu swoje oszczędności. Prowadzący sprawę sędzia Denny Chin odebrał ponad sto listów od ofiar piramidy finansowej Madoffa. Ich autorzy, wdowy, emerytowani nauczyciele czy weterani wojny w Korei chcą tego samego – maksymalnej kary dla oszusta. – Skażcie tego potwora o nazwisku Madoff na najgorszą możliwą karę. Jesteśmy zbyt starzy, żeby odrobić to, co straciliśmy. Musimy zaczynać od początku – napisał Randy Baird, prawnik z Kalifornii. Wielu nadawców przyznało, że w wyniku strat spowodowanych przez Madoffa musiało przeprowadzić się do rodzin lub na starość szukać pracy. I to teraz, w czasie największej od 80 lat recesji!

Sędzia Chin dostał też list od adwokata Madoffa Iry Sorkina, w którym prosi on o łagodny wymiar kary dla swojego klienta – 15 góra 20 lat więzienia. Uzasadnił prośbę współpracą Madoffa z wymiarem sprawiedliwości, a także wiekiem oskarżonego. Ma on 72 lata i chodzi o to, by „de facto” nie został skazany na dożywocie. Madoff w ramach swojej firmy oferował klientom możliwość pomnażania pieniędzy.

Obiecywał 10 proc. zysku i przez lata wywiązywał się z tych zobowiązań i to bez względu na aktualną koniunkturę na rynku. Pieniądze zbierał od bogatych Amerykanów, funduszy hedgingowych, wielkich banków i innych podmiotów. Obiecywane zyski regularnie wypłacał, ale nie pochodziły one z faktycznych inwestycji, a ze środków pozyskanych od nowych klientów. W ten sposób firma funkcjonowała bez żadnych zgrzytów przez ponad 20 lat.

[srodtytul]Polskie fundusze nie inwestowały u Madoffa[/srodtytul]

Było to możliwe dzięki temu, że klienci Madoffa byli na tyle zamożni, że powierzone mu pieniądze po prostu nigdy nie były im potrzebne, a wypłacane regularnie zyski nie były jedynym źródłem utrzymania. Jednym z największych dotychczas ujawnionych oszukanych wydaje się być brytyjski bank HSBC Holdings, który firmie Bernard L. Madoff Investment Securities powierzył 1,5 mld USD i uważa, że może stracić nawet dwie trzecie tej kwoty. Wysokie straty ujawniły także dwa największe hiszpańskie banki BBVA i Santander. Francuski BNP Paribas może stracić 460 mln USD. Do zainwestowania pieniędzy u Madoffa przyznała się też grupa Pioneer Investments. Chodzi jednak o fundusze nieoferowane w Polsce. Komisja Nadzoru Finansowego poinformowała, że polskie fundusze emerytalne nie inwestowały w fundusz Madoffa i nie mają w nim otwartych pozycji. Wśród oszukanych przez Madoffa amerykańska prasa wymienia natomiast wiele sławnych osób.

91-letnia dziś aktorka Zsa Zsa Gabor, niegdyś znana z miłosnych podbojów, miała na funduszach Madoffa stracić 10 mln USD. Na listę poszkodowanych ze stratą 1 mln USD wpisany też został Larry King z CNN, prowadzący jeden z najpopularniejszych na świecie talk-shaw. Dołączył więc do grona hollywoodzkich gwiazd – Stevena Spielberga i Kevina Bacona oraz szefa DreamWorks Animation Jeffreya Katzenberga, którzy też mieli paść ofiarą finansowego oszusta.

[srodtytul]Nikt o niczym nie wiedział[/srodtytul]

Problemy zaczęły pojawiać się na początku grudnia ubiegłego roku. Madoff przyznał wtedy swojemu najbliższemu współpracownikowi, że jeden z klientów zrujnowany stratami na rynku nieruchomości chce umorzyć 7 mld USD. Są jednak trudności z uruchomieniem tak olbrzymiej gotówki. Madoff zadeklarował też, że chce wypłacić roczne premie przed świętami Bożego Narodzenia, czyli dwa miesiące przed terminem.

Wygląda na to, że nikt w firmie o niczym nie wiedział, bo Madoff działalność pośrednictwa inwestycyjnego odseparował od reszty przedsiębiorstwa i wszystkie sprawozdania finansowe trzymał pod kluczem. Były niedostępne dla reszty zatrudnionych w firmie.

Największe transakcje były zaś przeprowadzane przez tę część firmy, która nigdzie nie była zarejestrowana. I wreszcie Madoff przyznał się do wpadki trzem współpracownikom, w tym dwóm swoim synom, których także zatrudniał w kierownictwie firmy. Właśnie synowie powiadomili amerykański bank centralny, a Fed zawiadomił o przestępstwie FBI. Cała trójka obsługiwała klientów, którzy powierzyli Madoffowi aktywa o wartości 17 mld USD. Zdruzgotany Madoff miał im wtedy powiedzieć: – Wszystko, co robiliśmy, to jedno wielkie oszustwo. Ja jestem skończony.

Nie mam już nic. Określił działalność firmy jako „wielki system Ponziego”, czyli piramidę finansową. Później zeznał, że w kasie firmy zostało 200, może 300 milionów dolarów. Chciał je rozprowadzić między pracowników i ich rodziny, a po kilku dniach dobrowolnie oddać się w ręce policji. Nie zdążył kasy opróżnić do dna, bo policja przyszła wcześniej. Wiadomo jednak, że Madoff przewidując wpadkę, zdążył znaczące kwoty wyekspediować do rajów podatkowych.

A tam nie mają dostępu ani Fed, ani FBI. Nie można więc wykluczyć, że za jakiś czas z tego majątku skorzysta rodzina oszusta. Wprawdzie donieśli na niego synowie, ale pewnie sprawa i tak wyszłaby na jaw, a w ten sposób chcieli odsunąć od siebie wszelkie podejrzenia o współudział w przestępstwie. Skoro jednak tak przenikliwy może być prosty dziennikarz „Parkietu”, to organa ścigania, a przede wszystkim ofiary machinacji Madoffa, jeszcze długo będą jego bliższej i dalszej rodzinie bardzo uważnie patrzeć na ręce. Bernard Madoff na marcowym posiedzeniu nowojorskiego sądu przyznał się do winy i to we wszystkich jedenastu stawianych mu zarzutach.

Prokuratura oskarżyła go między innymi o oszustwa w obrocie papierami wartościowymi, pranie brudnych pieniędzy, fałszowanie korespondencji, składanie kłamliwych oświadczeń finansowych i o krzywoprzysięstwo.Oskarżony nie zawarł ugody z prokuraturą, co pozwoliłoby mu odpowiadać jedynie z tytułu części stawianych zarzutów. Do tego porozumienia nie doszło, gdyż Madoff odmówił przyznania się do działania w zmowie, bo wtedy musiałby wskazać przed sądem wspólników przestępstwa.

Rozpatrujący sprawę sędzia Denny Chin uznał jedynie, że Madoff nie powinien odpowiadać z wolnej stopy i nakazał odprowadzić go do aresztu. Prokuratorzy zaznaczyli w akcie oskarżenia, że będą domagać się konfiskaty całego majątku Madoffa, wycenianego przez nich na 170 mld USD. Kwota ta jest jednak prawdopodobnie mocno zawyżona.

Przez wiele lat Madoff wypłacał zyski. Z dokumentów wynika, że biznes inwestycyjny Madoffa miał na koniec listopada nieco ponad 4,8 tys. klientów. Jego firma miała mieć w aktywach 64,8 mld USD tuż przed aresztowaniem szefa. Okazało się, że miała niewielki ułamek tej kwoty. Do 19 czerwca prokuratura zidentyfikowała właścicieli 1341 rachunków w firmie Madoffa. Ich straty przekraczają 13 mld USD.

W opinii prawników reprezentujących poszkodowanych, jest mała szansa, by inwestorzy doczekali się zwrotu jakiejś znaczącej części utraconych pieniędzy. Nie można natomiast wykluczyć, że będą musieli podzielić się z nimi ci klienci prowadzonego przez Madoffa funduszu, którzy zdołali uniknąć strat dzięki wypłaceniu zysków i kapitału jeszcze zanim afera wyszła na jaw. Jest to możliwe dlatego, że wypłacone środki traktuje się jako pieniądze pochodzące z przestępstwa. Zgodnie z prawem stanowym Nowego Jorku, którego jurysdykcji podlegała firma Madoffa, można dochodzić zwrotu wypłat do sześciu lat wstecz i dotyczy to nie tylko zysków, ale również kapitału podstawowego.

Oczywiście, takie sprawy mogą ciągnąć się latami. Wielu inwestorów, zwłaszcza prywatnych, już teraz deklaruje, że za nic w świecie nie odda w porę wypłaconych pieniędzy. Zdaniem prawników, jedynym sposobem na zatrzymanie przez nich tych środków jest udowodnienie, że nie mieli bladego pojęcia o oszukańczej istocie biznesu Madoffa i że w momencie wycofywania środków nie brali pod uwagę pojawiających się od czasu do czasu ostrzeżeń o możliwym przekręcie.

[srodtytul]SEC dała plamę[/srodtytul]

A takie ostrzeżenia były. Christopher Cox, do niedawna szef amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (SEC), ujawnił, że jego instytucja od co najmniej 1999 roku otrzymywała wiarygodne sygnały o nieprawidłowościach związanych z działaniami Bernarda Madoffa. Mimo to SEC nie podjęła dostatecznych działań nadzorczych. – Zamiast użyć uprawnień śledczych, personel SEC opierał się na informacjach dobrowolnie dostarczanych przez Madoffa i jego firmę – przyznał Cox.

Być może przyczyn tak łagodnego traktowania Madoffa przez SEC trzeba szukać w powiązaniach rodzinnych Erica Swansona, wysokiej rangi urzędnika Komisji, który odszedł z niej w 2006 roku. Jest on mężem bratanicy Madoffa.

[ramka][b]Duże wyroki dla oszustów w USA [/b]

845 lat więzienia – taki wyrok dostał w 2000 r. finansista Shalom Weiss, winny malwersacji, które doprowadziły do upadku firmy ubezpieczeniowej National Heritage Life Insurance. Straty przez niego spowodowane szacowano nawet na 430 mln USD.

30 lat więzienia - zasądzono w 2006 r. Jemsowi Paulowi Lewisowi Jr., twórcy piramidy finansowej, w której przepadło 311 mln USD. 60-letni Lewis nazwał orzeczony mu wyrok „zbrodnią przeciwko ludzkości”.

28 lat więzienia - za przestępstwa związane z pożyczkami hipotecznymi dostał w 2007 r. Philip E. Hill.

27 lat więzienia - taki wyrok odsiaduje John Peter Galanis, skazany w 1988 r. za wiele oszustw finansowych popełnionych w ciągu 20 lat.

25 lat więzienia - dostał w 2005 r. Bernard Ebbers, były prezes firmy WorldCom. Przez CNBC został nazwany „najgorszym amerykańskim prezesem w dziejach”.[/ramka]

Gospodarka światowa
EBC skazany na kolejne cięcia stóp
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka światowa
EBC znów obciął stopę depozytową o 25 pb. Nowe prognozy wzrostu PKB
Gospodarka światowa
Szwajcarski bank centralny mocno tnie stopy
Gospodarka światowa
Zielone światło do cięcia stóp
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka światowa
Inflacja w USA zgodna z prognozami, Fed może ciąć stopy
Gospodarka światowa
Rządy Trumpa zaowocują wysypem amerykańskich fuzji i przejęć?