Rząd w Helsinkach zbliżył się tym samym do wydania zgody na wykorzystanie fińskich wód terytorialnych przez realizujące tę inwestycję konsorcjum Nord Stream. Wcześniej deklarował bowiem, że sprzeciwić się budowie rurociągu może tylko z powodów natury ekologicznej.

Konsorcjum Nord Stream, które współtworzą rosyjski gigant Gazprom (większościowy udziałowiec), niemieckie koncerny E. ON Ruhrgas i BASF oraz holenderska firma Gasunie, zamierza rozpocząć budowę gazociągu w pierwszych miesiącach przyszłego roku. Zgodnie z planem, surowiec miałby nim popłynąć pod koniec 2011 r. Na przeszkodzie temu terminarzowi stanęły jednak wątpliwości ekologów, czy rurociąg nie będzie stanowił zagrożenia dla środowiska. Tym bardziej że na trasie rury znajdują się zatopione składy broni z czasów I i II wojny światowej.

Fińskie władze oceniły jednak, że przeprowadzone przez inwestorów studium wpływu rurociągu na Morze Bałtyckie jest „w swoich fundamentalnych aspektach” wystarczające. Zastrzegły jednak, że potrzebne są dodatkowe badania dotyczące m.in. oddziaływania rury na rybołówstwo oraz ruch morski, a także plany jej monitorowania. – To duży krok naprzód – ocenił decyzję Finów rzecznik Nord Stream Sebastian Sass, deklarując, że konsorcjum jest gotowe na przeprowadzenie dalszych wymaganych analiz środowiskowych i nie powinno to opóźnić realizacji projektu.

Gazociąg północny będzie liczył 1200 kilometrów długości i przetnie strefy ekonomiczne Rosji, Finlandii, Szwecji, Danii i Niemiec. Jak powiedział Sass, władze w Moskwie zatwierdziły studium ekologiczne już w listopadzie ubiegłego roku, natomiast jego weryfikacja w pozostałych trzech państwach jest w toku.