Obawy, że kryzys w Europie Środkowo-Wschodniej zdestabilizuje mocno zaangażowane w tym regionie austriackie banki, okazały się wyolbrzymione. Jak wynika z testów wytrzymałościowych, którym Austriacki Bank Narodowy (OeNB) poddał największe krajowe instytucje finansowe, nie będą one potrzebowały dodatkowego kapitału nawet w razie przeciągnięcia się recesji w naszym regionie na 2010 r.
[srodtytul]Różnica zdań, ale pozorna[/srodtytul]
Analizowany przez OeNB czarny scenariusz zakładał, że produkt krajowy brutto wschodzących gospodarek Europy skurczy się w latach 2009–2010 o 10 proc., ponad dwa razy bardziej, niż prognozuje Międzynarodowy Fundusz Walutowy. W tej sytuacji odsetek niespłacanych terminowo kredytów w Europie Środkowo-Wschodniej podskoczyłby ponadtrzykrotnie, do 20 proc., natomiast w Austrii podwoiłby się do 10 proc.
Jak ocenił OeNB, nawet przy tak kasandrycznych założeniach największe austriackie banki utrzymałyby stosunek kapitału podstawowego do aktywów średnio na poziomie 5,1 proc. W żadnym wypadku ten współczynnik adekwatności kapitałowej nie spadnie poniżej minimalnego poziomu 4 proc. – W naszej ocenie, dalsza rekapitalizacja banków nie jest teraz potrzebna – podsumował Andreas Ittner, szef nadzoru bankowego w OeNB. Wnioski austriackiego banku centralnego są na pierwszy rzut oka sprzeczne z opublikowanymi w ubiegłym tygodniu raportami MFW i OECD.
Obie organizacje wskazywały, że przedłużająca się recesja w krajach naszego regionu może zmusić austriackie banki do ponownego skorzystania z państwowej pomocy. Rząd w Wiedniu wyasygnował na wsparcie dla banków 15 mld euro, lecz wykorzystały one dotychczas zaledwie 6,4 mld euro. Szef misji MFW w Austrii Paul Hilbers przyznał jednak, że nie oczekuje spadku wskaźników adekwatności kapitałowej lokalnych banków poniżej ustawowego poziomu 4 proc. Zauważył jednak, że inwestorzy oczekują, iż wymóg ten będzie spełniony z dużym zapasem.