W zamian za udzielenie instytucjom finansowym pożyczek z programu TARP, wartych razem 250 mld USD, rząd obejmował akcje uprzywilejowane lub warranty tych instytucji. I właśnie te instrumenty były źródłem jego zarobku.

49 firm, które zwróciły dotąd środki z TARP, zapłaciło rządowi dywidendy od akcji preferowanych lub też dało mu zarobić dzięki wykupieniu lub pozwoleniu na zlicytowanie wystawionych przez siebie warrantów łącznie 10,5 mld USD – policzyła firma konsultingowa SNL Financial. Największą stopę zwrotu, odpowiednio 20 i 23 proc. w skali roku, dały warranty Goldman Sachs i American Express, które zostały wykupione przez obie spółki w lipcu 2009 r. Średnia stopa zwrotu na akcjach uprzywilejowanych i warrantach wyniosła 8,5 proc. w skali rocznej.

Kolejne zyski rząd może osiągnąć dzięki planowanej sprzedaży 27 proc. udziałów w Citigroup. Straty mogą pojawić się jednak w przypadku mniejszych banków. Łącznie 28 kredytodawców posiadających 1,9 mld USD środków z TARP wciąż jest uważanych za niedokapitalizowane – wyliczyła SNL.

Wieści o zyskach z TARP mogą uspokoić amerykańską opinię publiczną, która była bardzo niechętna pomocy bankom. – Rząd nie wspierał banków, by zarobić, tylko by ustabilizować system finansowy. Jego celem nie jest zysk kosztem sektora prywatnego – przypomina jednak Russ Yates, analityk z SNL.

„Bankowa” część TARP może być rentowna, ale na całym tym programie, m.in. inwestycjach w koncerny motoryzacyjne i w AIG, rząd spodziewa się straty 117 mld USD.