W ten sposób rynek zareagował na medialne doniesienia mówiące, że szef BP Tony Hayward zrezygnuje ze stanowiska już w tym tygodniu.
Wczoraj wieczorem zebrała się rada nadzorcza BP. Do za- mknięcia tego wydania „Parkietu” nie były jeszcze znane podjęte przez nią decyzje. Powszechnie spodziewano się jednak, że rozstrzygnie ona kwestię dalszego kierowania spółką przez Haywarda.
Wcześniej agencja Bloomberga podała, powołując się na dwóch informatorów związanych z władzami BP, że nowym szefem tego koncernu zostanie amerykański menedżer Robert Dudley. Obecnie odpowiada on za jednostkę BP walczącą ze skutkami wycieku w Zatoce Meksykańskiej. Wcześniej był szefem TNK-BP, rosyjskiej spółki joint-venture koncernu BP.
Zdaniem analityków najważniejszym zadaniem Dudleya będzie odbudowanie reputacji spółki w USA, gdzie została ona mocno nadszarpnięta po olbrzymim wycieku ropy do Zatoki Meksykańskiej, do którego doszło 20 kwietnia po eksplozji na platformie Deepwater Horizon. – Amerykański prezes byłby dla BP dobrym wyborem. Zdjąłby on część presji ze spółki, choć oczywiście nie całą – uważa Gudmund Isfeld, analityk z DnB NOR.
Sytuacja ewentualnego nowego prezesa będzie nie do pozazdroszczenia. Od początku wycieku ropy kapitalizacja BP na londyńskiej giełdzie spadła o ponad 50 mld funtów. Firma, szukając pieniędzy na likwidację skutków katastrofy w Zatoce Meksykańskiej, wyprzedaje aktywa.