Jeszcze do niedawna największy koncern motoryzacyjny świata, amerykański General Motors złożył wymagane dokumenty umożliwiające mu powrót na giełdę papierów wartościowych.
Tzw S1 liczy 734 strony i stwierdza się w nim, że podatnicy nadal będą właścicielami „znaczącego pakietu akcji”. Z kolei Departament Skarbu w rozesłanym oświadczeniu ujawnił, że „pozostawia sobie prawo decyzji czy i w jakim stopniu uczestniczyć w tej ofercie. Dodatkowo wyjaśnił, że nie znajdą się tak warte 2,1 mld dol. akcje uprzywilejowane, których właścicielem jest państwo. Zdaniem byłego „cara samochodowego”, Stevena Rattnera, Departamentowi Skarbu zależy na tym, aby akcji GM pozbyć się tak szybko, jak to jest możliwe, ale przy tym na nich nie stracić.
[srodtytul]Pożegnanie z Government Motors[/srodtytul]
Na razie GM nie ujawnia ile z 61 proc. akcji posiadanych przez Departament Skarbu znajdzie się w publicznym obrocie, nie jest także znana ich cena. Wiadomo tylko, że GM chce pozyskać z tej emisji ok 16 mld dolarów, a powrót z fanfarami na giełdę miałby odbyć się na początku listopada. Wiadomo również, że GM będzie chciał sprowadzić udziały państwa do poniżej 50 proc, żeby pozbyć się kłopotliwego przydomka „Government Motors”. I tak jednak byłaby to druga co do wielkości oferta publiczna w USA, po tym jak na giełdę w marcu 2008 weszła Visa Inc pozyskując 19,7 mld dol.
Pozostałe akcje GM należą do rządu kanadyjskiego, związku zawodowego United Auto Workers, który zarządza pieniędzmi funduszu opieki zdrowotnej i właścicieli obligacji GM. Rząd kanadyjski, który posiada dzisiaj ok. 12 proc. akcji GM może również zdecydować się ich pozbyć. Minister finansów tego kraju, Jim Flaherty powiedział, że jedyne, na czym mu zależy to zredukowanie udziałów w GM i zwrócenie pieniędzy podatnikom tak szybko, jak to będzie wykonalne.