Japoński PKB wzrósł w I kwartale o 0,9 proc. w porównaniu z poprzednimi trzema miesiącami i o 3,5 proc., licząc rok do roku. Japonia rozwijała się więc wówczas szybciej niż USA (2,5 proc. wzrostu w skali rocznej) . Dane te pobiły prognozy i zostały uznane za dowód na to, że abenomika, czyli polityka gospodarcza rządu Shinzo Abe, działa i daje nadzieję na wyciągnięcie Japonii z kryzysu.
Oznaki ożywienia
Euforii na rynkach z powodu dobrych danych o PKB jednak nie było. W czwartek tokijski indeks Nikkei 225 spadł o 0,4 proc. Ciągnęły go w dół głównie gorsze od oczekiwanych wyniki dużych banków. Od początku roku zyskał on już jednak 46 proc., podczas gdy nowojorski S&P 500 wzrósł w tym czasie o 17 proc. Inwestorzy w ostatnich miesiącach rozchwytywali japońskie akcje, licząc na to, że abenomika osłabi jena i postawi gospodarkę Japonii na nogi. Jen rzeczywiście osłabił się od początku roku o 15 proc. wobec dolara i o 14 proc. w stosunku do euro, a oznaki ożywienia gospodarczego już są.
– Niektórzy twierdzą, że japońskie akcje zdrożały zbyt mocno. Ale poprawa w gospodarce usprawiedliwia taki trend wzrostowy na giełdzie. Spodziewam się, że II kwartał może się okazać jeszcze lepszy dla japońskiej gospodarki – twierdzi Yoshiaki Shinke, główny ekonomista Dai-ichi Life Research Institute.
Lepszy od prognoz wzrost gospodarczy to głównie zasługa wzrostu wydatków konsumentów oraz większego eksportu. Osłabienie jena już wpływa więc pozytywnie na japoński przemysł, a rządowa polityka i hossa na tokijskiej giełdzie zaraziły konsumentów optymizmem. Daje to nadzieje na zwalczenie deflacji.
– Efekty polityki premiera Shinzo Abe już są widoczne, począwszy od wzrostu wydatków konsumentów – chwali się minister gospodarki Akira Amari.