Indeks MSCI World (reprezentujący 1660 spółek z 24 indeksów giełdowych rynków rozwiniętych) w zeszłym tygodniu, po raz pierwszy znalazł się na poziomie sprzed upadku banku Lehman Brothers, do którego doszło we wrześniu 2008 r. Indeks MSCI Emerging Markets reprezentujący rynki wschodzące odrobił „polehmanowe” straty już 17 miesięcy wcześniej – w sierpniu 2009 r. i od tej pory wzrósł o ponad 30 proc. Analitycy spodziewają się, że również w 2011 r. indeksy giełdowe rynków wschodzących będą rosnąć szybciej od wskaźników państw rozwiniętych.
[srodtytul]Różnice w potencjałach[/srodtytul]
Od września 2008 r., najbardziej spośród głównych indeksów państw rozwiniętych (reprezentowanych w MSCI World) wzrósł TA-25, czyli wskaźnik giełdy w Tel Awiwie. Zyskał ponad 40 proc. Jeszcze w maju był jednak klasyfikowany jako indeks rynków wschodzących. Drugie miejsce należy się szwedzkiemu OMX Stockholm, który wzrósł od upadku Lehman Brothers o 36 proc. Wyniki te mocno kontrastują z zachowaniem najgorszych indeksów z tego zestawienia. Ateński ASE stracił w tym czasie 54 proc., a dubliński Irish Overall spadł o 34 proc. Przyczyna tej przeceny jest oczywista. Zarówno Irlandia, jak i Grecja zostały mocno dotknięte w 2010 roku kryzysem fiskalnym i popadły w niełaskę inwestorów.Choć zarówno rynki wschodzące, jak i rozwinięte odrobiły już straty poniesione po upadku Lehman Brothers, to wciąż daleko im do przedkryzysowych rekordów. MSCI World musiałby wzrosnąć o 30 proc., by sięgnąć rekordowego poziomu z października 2007 r. MSCI Emerging Markets, by wyrównać rekord z 2007 r., musi zyskać jeszcze 15 proc.– Na rynkach rozwiniętych mamy trwałe ożywienie, które jest jednak poniżej potencjału. Jest niemal pewne, że w 2011 r. rynki wschodzące będą dawać większą stopę zwrotu niż rozwinięte. Po prostu pierwsze z nich nie doznały tak dużych wstrząsów w systemie finansowym jak drugie – twierdzi David Joy, strateg w bostońskiej firmie Columbia Management.
[srodtytul]Przewaga do utrzymania[/srodtytul]
Analitycy wskazują również, że na korzyść rynków wschodzących działają trendy makroekonomiczne. – Zachowanie indeksów rynków wschodzących odzwierciedla przemiany w światowej gospodarce. Ożywienie gospodarcze w tych państwach okazało się znacznie szybsze niż w krajach rozwiniętych – wskazuje James Paulsen, główny strateg inwestycyjny w amerykańskim Wells Capital Management.Prognozy gospodarcze na 2011 r. dla państw rozwijających się są duże lepsze niż dla krajów rozwiniętych, m.in. dlatego indeksy rynków wschodzących mogą w tym roku po raz kolejny zdystansować MSCI World. Według Międzynarodowego Funduszu Walutowego wzrost PKB wschodzących gospodarek wyniesie w 2011 r. średnio 6,4 proc., gdy krajów rozwiniętych sięgnie zaledwie 2,2 proc. – Na rynkach wschodzących panuje obecnie hossa. Trend ten będzie kontynuowany w 2011 r., ale może dojść do znaczących korekt. Pieniądze będą szły na te rynki, gdyż inwestorzy z całego świata zaczynają zdawać sobie sprawę z tego, że wschodzące gospodarki rosną trzy razy szybciej niż rozwinięte, kraje te mają większe rezerwy walutowe oraz mniejszy dług w stosunku do PKB – mówił w czwartek Mark Mobius, zarządzający funduszami Templeton Asset Management uznawany za guru rynków wschodzących.