Od początku roku aktywa notowanych na giełdach funduszy (ETF) inwestujących w ten surowiec zwiększyły się o 14 procent, do 42,8 ton. Ich bieżąca wycena to 2,5 mld USD (6,8 mld zł) – wynika z danych agencji Bloomberga.

Rosnąca popularność platyny wśród inwestorów jest pochodną jej atrakcyjności. Od dołka z października 2008 r. podrożała ona o niemal 136 proc., ale w ostatnich miesiącach pozostała w tyle za innymi surowcami. Od początku roku jej cena wzrosła tylko o 2,6 proc., do około 1,8 tys. USD za uncję. Do rekordu z 2008 r. brakuje jej wciąż blisko 25 proc., podczas gdy złoto i srebro są dziś najdroższe w historii. W efekcie analitycy spodziewają się, że do końca roku metal ten podrożeje jeszcze o 13 proc. Dla porównania – złoto ma zyskać 6 procent, natomiast srebro czeka zdaniem analityków poważna przecena. – Wielu ludzi postrzega metale szlachetne jako ubezpieczenie na wypadek inflacji. Starają się wybrać ten z nich, który zapewni im największy zarobek – tłumaczy Dan Smith, analityk z banku Standard Chartered.

Notowaniom platyny sprzyja ograniczona podaż przy rosnącym wciąż popycie. Zapotrzebowanie ma ten metal, m.in. w branży motoryzacyjnej, w której wykorzystuje się go w katalizatorach, rośnie o około 9 procent rocznie, dwukrotnie szybciej niż jego produkcja – oceniają eksperci banku Barclays. A analitycy domu maklerskiego Macquarie prognozują, że rozziew ten będzie się powiększał co najmniej do 2015 roku. – Ceny platyny zależą od jej podaży. A producentom jest niezwykle trudno sprostać popytowi w warunkach rosnącej konsumpcji. Dlatego, według mnie, w II?półroczu będzie to najbardziej atrakcyjny metal – powiedział Michael Widmer, główny analityk surowcowy Bank of America/Merrill Lynch. Według niego za uncję platyny będzie trzeba za kilka miesięcy zapłacić nawet 2,1 tys. USD.