Stagnacja produkcji przemysłowej to efekt spadku aktywności w amerykańskich fabrykach o 0,4 proc. To najsłabszy odczyt od czerwca 2009 r. Ale wydobycie w kopalniach wzrosło o 0,8 proc., a produkcja w spółkach użyteczności publicznej o 1,7 proc.

– Słabość produkcji była skoncentrowana w sektorze motoryzacyjnym z powodu niedoborów części – powiedział Brian Jones, ekonomista z Societe Generale. Niedobory te to wynik przerw w łańcuchu dostaw spowodowanych trzęsieniem ziemi i falą tsunami, które w marcu uderzyły w Japonię. Po wyłączeniu sektora motoryzacyjnego produkcja w amerykańskich fabrykach wzrosła w kwietniu o 0,2 proc. – Ogólnie sektor wytwórczy ma się dobrze – dodał Jones.

Rozczarowujące dane napłynęły wczoraj także z amerykańskiego rynku nieruchomości, od którego rozpoczął się kryzys finansowy ostatnich lat. Liczba rozpoczętych w kwietniu budów domów spadła o 10,6 proc. w porównaniu z marcem, do 523 tys. w przeliczeniu na rok. Ekonomiści spodziewali się odczytu na poziomie 569 tys. Dla porównania w 2006 r. wskaźnik ten wynosił średnio 1,8 mln. – Rynek domów wciąż szuka dna. Ciąży na nim ogromna nadpodaż, m.in. pochodząca z banków – ocenił Michael Woolfolk z banku BNY Mellon. – Nie sądzę, aby do odbicia doszło przed 2012 r. – dodał Gregory Miller, główny ekonomista Suntrust Banks.