Ale na późniejszej konferencji prasowej Draghi uciął spekulacje, że w polityce EBC nastąpi przełom.
Rada Zarządzająca frankfurckiej instytucji na wczorajszym posiedzeniu obcięła główną stopę procentową w strefie euro z 1,5 do 1,25 proc. Była to pierwsza taka obniżka od marca 2009 r. Przewidziało ją jedynie czterech spośród
55 ekonomistów ankietowanych przez agencję Bloomberga. Zdecydowana większość sądziła, że Draghi, który stery EBC objął z początkiem miesiąca, na odstępstwo od polityki swojego poprzednika Jeana-Claude'a Tricheta zdecyduje się najwcześniej w grudniu. – Uważano, że przeforsowanie przez Draghiego obniżki stóp już na inauguracyjnym posiedzeniu byłoby dla niego niebezpieczne, bo narzuciłoby mu to wizerunek Włocha, który prowadzi inflacyjną politykę – wyjaśnił Peter Vanden Houte, ekonomista banku ING.
Pod okiem Tricheta frankfurcka instytucja podniosła stopy procentowe w kwietniu i lipcu, a później nie zdecydowała się na cofnięcie tych zmian, choć strefa euro stanęła na krawędzi recesji. Jednym z powodów było to, że inflacja w tym regionie od końca ub.r. przekracza cel EBC, który stara się ją utrzymywać w pobliżu, ale poniżej 2 proc. w ujęciu rocznym. W październiku ceny wzrosły aż o 3 proc., najbardziej od trzech lat. Rada Zarządzająca EBC uznała jednak, że spowolnienie gospodarcze, które pod koniec roku może się przerodzić w płytką recesję, sprowadzi inflację w 2012 r. poniżej 2 proc.
– Obniżka stóp procentowych przez EBC sugeruje, że dostrzegł on wpływ kryzysu fiskalnego w strefie euro na realną gospodarkę – oceniła Jennifer McKeown, ekonomistka z Capital Economics. Ale podkreśliła, że ta decyzja EBC jest spóźniona i niewystarczająca, aby poprawić koniunkturę w strefie euro.