O tym, że jest ona nieunikniona, przekonanych jest większość ekonomistów. Ci, którzy mają jeszcze wątpliwości, wskazują, że FOMC dostrzegł poprawę koniunktury w USA w III kwartale. Ale wydźwięk środowego komunikatu był mimo to pesymistyczny. FOMC przyznał, że istnieją poważne zagrożenia dla perspektyw amerykańskiej gospodarki, rynek pracy pozostaje słaby, a inflacja może znaleźć się poniżej pożądanego przez Fed poziomu. – Jestem niezadowolony ze stanu amerykańskiej gospodarki – podsumował na konferencji prasowej przewodniczący Fedu Ben Bernanke. – Jeśli ktoś jest niezadowolony i posiada narzędzia, które mogą to zmienić, powinien z nich we właściwym czasie skorzystać – ocenił Neal Soss, główny ekonomista Credit Suisse w Nowym Jorku.
A Bernanke wyraźnie powiedział, że Fed wciąż ma możliwości wsparcia gospodarki. Za „realną opcję" uznał m.in. wznowienie skupu papierów dłużnych opartych
na kredytach hipotecznych. Stanowił on kluczową część pierwszej rundy QE, prowadzonej od listopada 2008 r. do marca 2010 r. Od września br. Fed nie pozwala na kurczenie się zakumulowanego wówczas portfela tych aktywów.
Za sygnał, że w USA zbliża się nowa runda QE, część ekonomistów uznała to, że jeden z dziesięciu członków FOMC już na środowym posiedzeniu domagał się złagodzenia polityki pieniężnej. Tymczasem na poprzednich dwóch spotkaniach trzech członków tego gremium uznawało politykę Fedu za zbyt łagodną. To może zwiastować, że górę w FOMC biorą gołębie.