Zbierająca się dzisiaj o 17.00 w Brukseli Eurogrupa (ministrowie finansów państw strefy euro), będzie miała pracowite posiedzenie. Na jej spotkaniu omawiane mają być m.in. plany zlewarowania Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej (EFSF), mającego stanowić „zaporę przeciwogniową" dla kryzysu rozlewającego się po eurolandzie.
Na unijnym szczycie z końca października, europejscy przywódcy zdecydowali, że EFSF ma być wzmocniony nawet do 1 bln euro. Przewidziano dwa, mogące zostać zastosowane równocześnie, warianty tej operacji. Pierwszy z nich przewiduje, że EFSF będzie gwarantował część nowych emisji długu państw strefy euro zagrożonych kryzysem. (Miałoby to zachęcić inwestorów do inwestowania w ten dług, ale zdaniem wielu analityków nie okaże się skuteczne). Druga opcja mówi o stworzeniu specjalnych wehikułów inwestycyjnych, które emitowałyby obligacje i zbierały w ten sposób pieniądze na potrzeby EFSF od prywatnych i państwowych inwestorów spoza strefy euro. Jak ma to wyglądać w praktyce, wciąż nie wiadomo. Dzisiejsze spotkanie Eurogrupy ma być jedną z okazji do wypracowania szczegółowych rozwiązań, które, zgodnie z zapowiedziami unijnych polityków, będą gotowe do końca listopada.
Innym ważnym punktem dzisiejszych obrad Eurogrupy będzie sprawozdanie włoskiego ministra finansów Gulio Tremontiego. Ma on zrelacjonować jak Włochy zamierzają wprowadzić niezbędne reformy gospodarcze (m.in. systemu emerytalnego i prawa pracy). Rzym znalazł się w ostatnich tygodniach pod presją inwestorów, a rentowność włoskich obligacji dziesięcioletnich zbliża się do poziomu 7 proc. Dzisiaj pojawiły się pogłoski o rychłej dymisji premiera Silvio Berlusconiego, na co mediolańska giełda zareagowała jednak entuzjastycznie. Indeks FTSE MIB rósł nawet o 2,5 proc.
Sprawozdanie na posiedzeniu Eurogrupy złoży również grecki minister finansów Ewangelos Wenizelos. Przedstawi on tam szczegóły negocjacji na temat stworzenia nowego greckiego rządu.
- Powiększony EFSF ma mieć siłę wyrzutni rakiet jednak nadal wygląd on bardziej jak pistolet na wodę – stwierdza cynicznie Joachim Fels, główny ekonomista Morgan Stnaley.