W amerykańskim sektorze pozarolniczym przybyło w lutym 227 tys. nowych miejsc pracy, a stopa bezrobocia utrzymała się na najniższym od trzech lat poziomie 8,3 proc. W oczach większości ekonomistów dane te potwierdzają, że amerykańska gospodarka weszła w fazę trwałego ożywienia. Entuzjastycznie odebrali je też inwestorzy.
Ożywienie się utrwala?
Ankietowani przez agencję Bloomberga ekonomiści średnio szacowali, że w lutym przybyło w USA 210 tys. etatów. Skala zaskoczenia była jednak większa, bo Departament Pracy zrewidował w górę odczyty z poprzednich dwóch miesięcy. W styczniu powstało 284 tys. miejsc pracy, a nie 243 tys., zaś w grudniu 223 tys., a nie 203 tys.
Trzy z rzędu miesięczne wzrosty zatrudnienia o ponad 200 tys. osób odnotowano w USA po raz ostatni na początku 2011 r. – Być może na rynku pracy zaczął się nowy trend, ale ja już ten film widziałem. Rok temu też obserwowaliśmy szybki przyrost zatrudnienia, a wiosną koniunktura się pogorszyła – przypomniał Alan Levenson, główny ekonomista z T. Rowe Price.
Większość ekspertów wierzy jednak, że tym razem poprawa koniunktury będzie trwalsza. Wskazywać na to ma m.in. fakt, że wzrost zatrudnienia w ostatnich sześciu miesiącach był największy od 2006 r. A stopa bezrobocia utrzymała się na poziomie 8,3 proc., choć odsetek aktywnych zawodowo (tzn. zatrudnionych lub szukających zatrudnienia) Amerykanów w wieku produkcyjnym wzrósł do 63,9 proc., z 63,7 proc.
– Takie tempo kreacji miejsc pracy oznacza, że ekspansja gospodarcza będzie zapewne w stanie oprzeć się ewentualnym przeciwnościom – powiedział Chris Rupkey, główny ekonomista finansowy w Bank of Tokyo-Mitsubishi. – Jeszcze sześć miesięcy temu takie dane wszystkich by ekscytowały, a dziś są mniej więcej zgodne z oczekiwaniami. Sam ten fakt pokazuje, że koniunktura się poprawia – zauważył z kolei Erik Davidson, zastępca dyrektora inwestycyjnego Wells Fargo Private Bank.