Prace nad ustawą ułatwiającą rozwijającym się spółkom drogę na giełdę to rzadki ostatnio przykład ponadpartyjnej jednomyślności w Kongresie. Kilka dni temu przyjęła ją stosunkiem głosów 390 do 23 Izba Reprezentantów. Podobna decyzja Senatu jest tylko kwestią czasu. Liderzy frakcji Demokratów i Republikanów w tej izbie już bowiem wyrazili poparcie dla nowego prawa. Cieszy się też ono aprobatą Białego Domu.
Choć po kryzysie finansowym deregulacja rynków finansowych jest na Kapitolu tematem tabu, ta akurat ustawa jest prezentowana jako remedium na wysokie bezrobocie. Jej promotorzy twierdzą, że spadek liczby giełdowych debiutów w ostatniej dekadzie, spowodowany m.in. zbyt surowymi regulacjami rynku kapitałowego, kosztował amerykańską gospodarkę 22 mln miejsc pracy. – Młode oraz małe firmy, po których oczekuje się nowych miejsc pracy, nie są w stanie uporać się z biurokracją – tłumaczy lider mniejszości republikańskiej w Izbie Reprezentantów Eric Cantor.
Ustawa ma ten problem rozwiązać, wyróżniając kategorię spółek wschodzących (o przychodach do 1 mld USD) i łagodząc dla nich kryteria dopuszczenia na giełdę. Jeśli wartość oferty akcji nie przekroczy 700 mln USD, będą m.in. zwolnione z konieczności poddawania się zewnętrznemu audytowi, informowania o wynagrodzeniach zarządu oraz stosowania się do nowych standardów rachunkowości. Analityków z banków gwarantujących takie emisje nie będzie zaś obowiązywał zakaz publikowania przez pewien okres przed i po debiucie raportów na temat debiutantów. Małym firmom będzie także łatwiej pozyskiwać kapitał bez zgody regulatorów na rynku pozagiełdowym, np. przez Internet (tzw. crowdfunding), także od drobnych inwestorów. Według Johna Berlaua, ekonomisty z ośrodka badawczego Competitive Enterprise Institute, dzięki temu w USA w ciągu dekady przybędzie co najmniej 10 mln miejsc pracy. – To koniunktura w gospodarce napędza pierwotny rynek akcji, a nie na odwrót – kwestionuje te wyliczenia Lynn Turner, była główna księgowa Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (SEC), która dopuszcza spółki na giełdę. Kierownictwo SEC, podobnie jak organizacje reprezentujące inwestorów i konsumentów, obawiają się więc, że jedynym skutkiem ustawy będzie złagodzenie przepisów, które wprowadzono w USA w 2002 r. (ustawa Sarbanesa-Oxleya) po pęknięciu bańki spekulacyjnej na rynku spółek internetowych oraz serii skandali księgowych. A to zmniejszy przejrzystość rynku akcji i bezpieczeństwo. – Wyłudzaczom łatwiej będzie wejść na giełdę i wykorzystać inwestorów – twierdzi Turner.
Zgodnie z ustawą prawie każda firma wybierająca się na giełdę zostanie uznana za wschodzącą. Jak wyliczył Jay Ritter, wykładowca na Uniwersytecie Florydy, uwzględniając inflację, 94 proc. spółek debiutujących na Wall Street od 1980 r. miało przychody poniżej 1 mld USD.