Insiderami nazywa się pracowników wysokiego szczebla, którzy obracają akcjami swoich spółek. Najczęściej otrzymują te papiery jako element pensji lub premii, więc prawie zawsze sprzedają ich na otwartym rynku więcej, niż kupują. Im jednak ta przewaga wyższa, tym – teoretycznie - silniejsze przekonanie insiderów, że walory ich firm są przewartościowane. To może niepokoić przeciętnych inwestorów, którzy nie dysponują danymi dostępnymi dla insiderów.

Z danych firmy TrimTabs wynika, że w ostatnich tygodniach insiderzy sprzedawali około ośmiu akcji na każdą kupowaną. W ujęciu wartościowym, sprzedawali aż 13 razy więcej akcji, niż kupowali.

Inne dane tej samej firmy pokazują, że całkowita wartość akcji sprzedanych przez spółki i członków ich zarządów (uwzględnione są więc tu oferty akcji, zarówno pierwotne, jak i uzupełniające) od początku marca wyniosła 15,3 mld USD, o 120 proc. więcej, niż całkowita wartość akcji kupionych przez te podmioty (uwzględnione są więc tzw. buybacki). Wskaźnik ten nie był tak wysoki od grudnia 2009 r. Przy tym, podaż akcji w minionym tygodniu wynosiła 2,7 mld USD dziennie, najwięcej od maja ub.r., gdy na Wall Street rozpoczynała się korekta.

Tendencję tę potwierdzają wyliczenia firmy analitycznej Argus Research. Wynika z nich, że na przełomie marca i lutego amerykańscy insiderzy sprzedawali 6,6 akcji na każdy kupiony walor. – Tak konsekwentnej wyprzedaży akcji przez insiderów nie widzieliśmy od maja 2011 r. Stosunek liczby akcji sprzedawanych do kupowanych jest podwyższony od pięciu tygodni. Gdy zdarzyło się to ostatnio, był to zwiastun korekty – wskazuje David Coleman z Argus Research.

- Nasze wskaźniki stały się w marcu wyraźnie pesymistyczne. Nie martwi nas to, że zakupy akcji przez firmy i członków i zarządów są niezbyt spektakularne. Martwi nas natomiast to, że nowe oferty akcji i sprzedaż papierów przez insiderów wystrzeliła w górę – przyznał Charles Biderman, preses TrimTabs.