O ile większość strefy euro zmaga się z wysokim zadłużeniem, recesją i pękniętą bańką kredytową, o tyle największa gospodarka bloku – niemiecka – ma zupełnie inne problemy. Jej rynek nieruchomości wykazuje oznaki przegrzania. Niemcy nie podzielają amerykańskiego snu o posiadaniu własnego domu z ogródkiem. Długo raczej wynajmowali mieszkania, niż je kupowali, a odsetek nieruchomości posiadanych na własność jest niski w porównaniu z USA i Wielką Brytanią.
Jednak niskie stopy procentowe i tanie kredyty z EBC dla banków ożywiły niemiecki rynek nieruchomości, który długo pogrążony był w stagnacji. W ubiegłym roku ceny wzrosły średnio o 5 proc., dwa razy bardziej niż inflacja. W małych miastach ceny nie rosną aż tak, ale w niektórych modnych dzielnicach Berlina i innych miast zanotowano dwucyfrowy wzrost. Niemcy nie wpadły jeszcze w bańkę spekulacyjną – mówią analitycy. Jednak „jeżeli spojrzymy na wzrost cen w Niemczech przez ostatnich kilka lat (...), to nie trzeba być geniuszem, żeby stwierdzić, że jeżeli ceny wzrosną o kolejne 20 proc., to zaczniemy mieć do czynienia z bańką" – mówi Andrew Groom, szef ds. wycen i transakcji w niemieckim oddziale firmy nieruchomościowej Jones Lang LaSalle.
Bundesbank uważnie przygląda się cenom domów i wezwał EBC, aby w razie potrzeby przygotował się na ograniczenie wartego bilion euro programu niskooprocentowanych pożyczek, których udzielił w ostatnich tygodniach europejskim bankom. Jednym z czynników stojących za wzrostem popytu na nieruchomości jest strach przed inflacją. Od czasów hiperinflacji w latach 20. Niemcy boją się, że ich pieniądze staną się bezwartościowe. Wraz z narastaniem kryzysu dłużnego w strefie euro i ostrzeżeniami ekonomistów, że środki stosowane przez EBC mogą zwiększyć inflację, zwykli Niemcy szukają ochrony dla swoich oszczędności w nieruchomościach.
– Jest bardzo prawdopodobne, że część pożyczek EBC trafiła na niemiecki rynek nieruchomości, tworząc bańkę spekulacyjną. To duże zagrożenie – powiedział Kai Carstensen, ekonomista z monachijskiego instytutu ekonomicznego Ifo. W Monachium, stolicy bogatej Bawarii, „trudno jest znaleźć mieszkanie, jeżeli nie jesteś bardzo bogaty" – powiedział Carstensen. Firmom trudniej będzie zatem ściągnąć nowych pracowników, nie oferując im znacznych podwyżek, co może napędzić inflację. Czynsze w Berlinie rosną szybko. Średni czynsz w stolicy Niemiec wynosił w drugiej połowie 2011 r. 7,05 euro za metr kwadratowy, czyli o 9,3 procent więcej niż rok wcześniej – wynika z danych Jones Lang LaSalle. Niemcy uniknęły bańki nieruchomościowej, której ofiarą w ubiegłej dekadzie padły m.in. USA, Irlandia, Hiszpania. Zamiast tego obniżały koszty pracy. To jednak może wytworzyć poczucie fałszywego bezpieczeństwa – ostrzegają analitycy.