Zastrzyk finansowy Europejskiego Banku Centralnego dla systemu bankowego wyciągnął, przynajmniej na chwilę, Włochy i Hiszpanię znad krawędzi katastrofy finansowej. Jednak ten środek nie zadziałał w przypadku Portugalii. Choć rentowność tamtejszych obligacji rządowych spadła w tym tygodniu, pozostaje na niepokojąco wysokim poziomie. Po części wynika to z faktu, że inwestorzy sceptycznie patrzą na próby ograniczenia przez rząd deficytu budżetowego w sytuacji przedłużającego się kryzysu gospodarczego. Portugalii udało się w 2011 r. osiągnąć założony deficyt w wysokości 5,9 proc. PKB dopiero po zaksięgowaniu zysku z transferu środków emerytalnych z banków.
Portugalskie banki nie spieszą się również z kupowaniem rządowych obligacji, co było ważnym czynnikiem poprawy nastrojów w Hiszpanii i we Włoszech. Portugalia próbuje oczyścić swoje finanse. Jej problemy fiskalne nie są tak dotkliwe jak Grecji, ale nie wykazała się również takimi postępami po uzyskaniu pomocy finansowej jak Irlandia.
Unia Europejska i Międzynarodowy Fundusz Walutowy sygnalizują, że mogą pospieszyć z dalszą pomocą. Istnieje jednak ryzyko, że opinia publiczna w Niemczech i innych krajach sprzeciwi się ponownemu sięgnięciu do portfeli, jeżeli Portugalii nie uda się pozyskać środków z rynku. Analitycy z Moody's szacują, że prawdopodobieństwo niewypłacalności Portugalii w ciągu najbliższych pięciu lat jest o blisko 17 proc. większe niż w przypadku Irlandii, Włoch lub Hiszpanii.