Takie wyniki przyniosła ankieta firmy konsultingowej Greenwich Associates w której uczestniczyło 980 analityków z 216 firm inwestycyjnych, ubezpieczeniowych oraz funduszy powierniczych, hedgingowych i emerytalnych zaangażowanych w kupno akcji spółek amerykańskich. Zapytano ich, który z analitycznych zespołów z Wall Street uważają za najbardziej wartościowe źródło porad jeśli chodzi o inwestowanie w firmy z kilkudziesięciu branż. Odpowiedzi były ważone wysokością prowizji płaconych przez kupujących bankom i brokerom. Waga głosu firmy płacącej wyższe prowizje miała większy ciężar niż tej, której transakcje miały mniejszy wymiar.
Kenneth Worthington z JPMorgan wyróżnił się rekomendacją dla akcji spółki Janus Capital Group, zarządzającej pieniędzmi klientów. W styczniu ubiegłego roku na rynkach panował optymizm co do perspektyw gospodarek Stanów Zjednoczonych i europejskich. Inwestorzy obstawiali, że na ówczesnym rajdzie skorzysta też Janus. Worthington dostrzegł coś czego inni nie widzieli i jego zalecenie brzmiało „sprzedaj". Zauważył, że sześć miesięcy wcześniej stopy zwrotu funduszy zarządzanych przez Janus Capital zaczęły spadać. 7 stycznia 2011 r., kiedy sporządził swój raport, kurs akcji Janus Capital Group wynosił 13,45 dolara. W lutym cena podskoczyła do 14,54 USD, a później zaczął się ostry zjazd. Na koniec roku walory te kosztowały 6,31 USD.
Obecnie, zdaniem szefów działów analitycznych, jest jednak trudniej niż kiedykolwiek zarobić na zaleceniach dla poszczególnych spółek , gdyż rynek napędza makroekonomia. Aż w 70 proc. decyduje ona o zmianach kursów akcji, twierdzą specjaliści banku inwestycyjnego Morgan Stanley. Siedem lat temu wskaźnik ten wynosił 33 proc.