Wyniki tych badań można śmiało nazwać niepoprawnymi politycznie, biorąc pod uwagę płynący z nich wniosek – imigranci nie mają pozytywnego wpływu na  produktywność gospodarki.

W Kanadzie jest nawet gorzej – przybysze z innych krajów działają na szkodę gospodarki. Wysoka stopa bezrobocia praktycznie permanentnie utrzymuje się w tej części społeczeństwa.

Według niektórych szacunków imigranci mają ok. 20-proc. udział w spadku produktywności gospodarek amerykańskiej i kanadyjskiej w ciągu ostatniej dekady.

Mężczyzna, którzy przybył do  Kanady w latach 70. XX wieku, zarabiał 80 proc. tego co rodowity Kanadyjczyk wykonujący tę samą pracę. Przybysz nadrabiał tę różnicę w tempie około 1 pkt proc. rocznie. Dzisiaj, mimo że 2/3 imigrantów ma wyższe wykształcenie, ich zarobki stanowią jedynie 60 proc. zarobków Kanadyjczyków, a różnica wyrównuje się dużo wolniej niż kiedyś.

Różnice w wynagrodzeniu prowadzą z kolej do dysproporcji społecznych. Wyrównanie ich negatywnych konsekwencji jest bardzo drogie. To ogromny problem, biorąc po uwagę, że właściwe wykorzystanie napływowej siły roboczej ma kolosalne znaczenie dla rozwiniętych zachodnich gospodarek, których społeczeństwa starzeją się w błyskawicznym tempie. JAM