Produkcja przemysłowa w Chinach w minionym miesiącu nieoczekiwanie zwolniła i wzrosła tylko o 9,2 proc., najsłabiej od trzech lat. Gorsze od prognoz okazały się też wyniki sprzedaży detalicznej (plus 13,1 proc. a nie 13,5 proc. jak prognozowali analitycy) oraz inwestycje. To zwiększa presję na rząd premiera Wen Jiabao, by dalej starał się pobudzać koniunkturę.
Ułatwi mu to sytuacja na froncie walki z inflacją. Ceny konsumpcyjne w Chinach w ubiegłym miesiącu wzrosły o 1,8 proc. w ujęciu rocznym, najmniej od stycznia 2010 r. W czerwcu inflacja wyniosła 2,2 proc., a jej tempo spada od czterech miesięcy. Średnia prognoz 33 ekonomistów ankietowanych przez Bloomberg News wskazywała, że w lipcu ceny w Państwie Środka podskoczą o 1,7 proc.
Inwestorzy liczą, że słabnące tempo inflacji skłoni chińskie władze do śmielszego stymulowania koniunktury gospodarczej m.in. poprzez dalsze luzowanie polityki pieniężnej. Przywódcy partii komunistycznej w minionym tygodniu obiecali, że w tym roku będą się starali zapewnić stabilną ekspansję.
- Spowalniająca inflacja stwarza możliwość dalszego i to bardziej znaczącego łagodzenia polityki – ocenia Shen Jianguang, ekonomista Mizuho Securities Asia w Hongkongu, który pracował w Międzynarodowym Funduszu Walutowym. Spodziewa się on jeszcze jednego cięcia stóp procentowych w tym roku oraz dwóch obniżek rezerw obowiązkowych w bankach, w tym jednej jeszcze w tym miesiącu.
By pobudzić akcję kredytową i wzrost gospodarczy Ludowy Bank Chin obniżył koszt kredytu w czerwcu i lipcu, po raz pierwszy od 2008 roku, a od listopada już trzy razy redukował poziom rezerw obowiązkowych.