To, jak Islandia przekuła załamanie gospodarcze w dynamiczne ożywienie, stanowi lekcję dla innych państw korzystających z pomocy Międzynarodowego Funduszu Walutowego i skarżących się na jej warunki – powiedziała przedstawicielka tej instytucji w Rejkiawiku.

– Islandia dokonała od kryzysu ogromnego postępu – oceniła Daria Zakharova, szefowa misji MFW w tym kraju. Islandzki PKB, który w latach 2009–2010 skurczył się o 11 proc., w tym roku ma się powiększyć o 2,4 proc., po zwyżce o 3 proc. w ub.r. Stopa bezrobocia wynosi tam 4,8 proc., niemal o połowę mniej niż dwa lata temu.

Zdaniem Zakharovej kluczem do szybkiej rekonwalescencji Islandii było to, że kosztami bankructw banków obarczyła ona ich wierzycieli, a nie podatników. Nie rozmontowała również systemu opieki społecznej, co zamortyzowało wpływ skoku bezrobocia na wydatki konsumpcyjne.

Rząd w Rejkiawiku dysponował jednak narzędziami, jakich nie mają korzystające z pomocy MFW państwa strefy euro. Zablokował np. odpływ kapitału z wyspy, uwalniając się od presji inwestorów, ale zanim się na to zdecydował, pozwolił swojej walucie na silną deprecjację, co wsparło eksport i turystykę.