Szwedzkie banki uchodzą za najbezpieczniejsze na kontynencie, ale swoją rzeczywistą kondycję ukrywają dzięki tamtejszym standardom księgowym pozwalającym maskować ryzyko na jakie narażone są ich aktywa hipoteczne. Przeciętnie wagi ryzyka w przypadku takich kredytów wynoszą tam 6 proc. i należą do najniższych w Europie. W Niemczech jest to średnio ponad 15 proc., co oznacza, że banki muszą odłożyć tyle kapitału by zabezpieczyć się przed potencjalnymi stratami.
W Szwecji szykują się jednak duże zmiany, gdyż rząd uważa, że obowiązujące reguły są przestarzałe i i zbyt łagodne. Minister finansów Anders Borg oświadczył , że szwedzkie instytucje finansowe powinny bardziej doważać ryzyko aktywów hipotecznych, co wymusi na nich konieczność legitymowania się jednymi z najwyższych na świecie tego rodzaju wskaźnikami. Urząd Nadzoru Finansowego (Financial Supervisory Authority) mówi o wskaźnikach na poziomie nawet 20 proc.
Borg uważa, że banki są nadmiernie narażone na ryzyko i trzeba coś z tym zrobić. Niskie wagi ryzyka doprowadziły do wzrostu cen domów i eksplozji kredytowej. Według BKN, instytucji gwarantującej pożyczki na zakup mieszkań , czy domów, ceny tych nieruchomości są zawyżone o 20 proc.
Od takich graczy jak Nordea Bank, Svenska Handelsbanken, SEB, czy Swedbank nadzór już wymaga by stworzyły większe bufory kapitałowe niż ustanowione przez Komitet Bazylejski. – Ryzyko jest wyższe niż wynikałoby to z danych historycznych – twierdzi Bengt Hansson, szef biura analiz BKN.
Szwedzkie banki ryzyko kredytowe szacują na podstawie danych z przeszłości , nawet z lat 90. ubiegłego stulecia. Jednak od tego czasu zadłużenie gospodarstw domowych z tytułu kredytów hipotecznych wzrosło i Szwedzi stali się bardziej narażeni na spadek cen nieruchomości. Zwrócił na to uwagę Par Magnusson, główny ekonomista Royal Bank of Scotland w Sztokholmie. Przypomniał, że w Stanach Zjednoczonych do roku 2006 ceny domów nie spadały, zaś straty kredytowe nigdy nie przekroczyły 2,5 proc.