O ile jego dorobek dotyczący walki z kryzysem bywa krańcowo różnie oceniany, to nikt nie ma wątpliwości, że kryzysowe rozliczenia całkowicie nie udały się jego administracji. Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) od początku 2009 r. nałożyła na banki łącznie 2,19 mld USD kar. To niewiele w porównaniu z zyskami ukaranych banków i szkodami, jakie wyrządziły ich zachowania.
Największą karę od SEC dostał bank Goldman Sachs. Musiał zapłacić 550 mln USD grzywny za to, że wprowadzał inwestorów w błąd, sprzedając im instrumenty finansowe powiązane z amerykańskim rynkiem nieruchomości. Tymczasem tylko w kryzysowym 2008 r. Goldman miał zysk wart po opodatkowaniu 2,3 mld USD, czyli więcej, niż wynosiły kary finansowe dla całej Wall Street nałożone za zachowania, które doprowadziły do wybuchu kryzysu.
– Tak niski wymiar grzywien nakładanych przez SEC na banki nie tylko wynagradza wcześniej popełnione przez nie przestępstwa. To również zachęca je do popełniania przestępstw w przyszłości. Te grzywny są dużo mniejsze od zysków osiąganych w wyniku karygodnej działalności – wskazuje Dennis Kelleher, szef organizacji pozarządowej Better Markets.
Nieco lepiej wygląda bilans spraw prowadzonych przez SEC pod względem ilości postawionych zarzutów. Komisja oskarżyła od początku 2009 r. 112 osób oraz instytucji. W grupie tej znalazło się 55 wysokiej rangi menedżerów.
Departament Sprawiedliwości nie prowadzi statystyk dotyczących ścigania przestępstw związanych z kryzysem finansowym, ale wiadomo, że zamknął sprawy przeciwko ludziom z władz Goldman Sachs, American International Group (AIG), Lehman Brothers i pożyczkodawcy hipotecznego Countrywide Financial, rezygnując ze stawiania im zarzutów.