Centrum Europejskich Analiz Gospodarczych ZEW w Mannheim poinformowało, że obliczany tam indeks oczekiwań inwestorów instytucjonalnych i analityków wzrósł do 6,9 pkt z minus 15,7 pkt w listopadzie. Ekonomiści spodziewali się wzrostu do minus 11,5 pkt. Wskaźnik ten służy do prognozowania rozwoju gospodarczego w najbliższym półroczu.

Bundesbank przed tygodniem opublikował prognozę, w której przewiduje spadek niemieckiego PKB w bieżącym kwartale i stagnację w następnym, a przyczyną takiego stanu gospodarki ma być przede wszystkim spadek popytu na niemieckie towary w strefie euro nękanej kryzysem zadłużeniowym. Potwierdzają to wyniki eksportu w październiku, kiedy sprzedaż w tym rejonie spadła o 0,9 proc. Ale do USA niemieckie firmy wyeksportowały o ponad jedną czwartą towarów więcej niż przed rokiem. Słabo IV kw. zaczął się też w niemieckim przemyśle, którego produkcja spadła w październiku o 2,6 proc., po zniżce o 1,3 proc. we wrześniu.

Marna koniunktura gospodarcza nie znajduje odzwierciedlenia na niemieckim rynku kapitałowym. Indeks DAX zyskał ponad 17 proc. od końca lipca, kiedy Europejski Bank Centralny zapewnił o gotowości ratowania euro i zapowiedział nieograniczone skupowanie obligacji. W listopadzie dość niespodziewanie poprawiły się też nastroje niemieckich przedsiębiorców.

– Spodziewamy się, że w najbliższych miesiącach kryzys zadłużeniowy będzie słabł – powiedział Ralph Solveen, szef analiz gospodarczych w Commerzbanku. – Jeśli tylko kryzys w strefie euro nie pogłębi się, to Niemcy w przyszłym roku unikną recesji – dodał Wolfgang Franz, szef ZEW.