Faktyczna nieobecność presji inflacyjnej pozwala Rezerwie Federalnej kontynuować luźną politykę pieniężną. Na swoim ostatnim posiedzeniu Komitet Otwartego Rynku Fedu zdecydował o kontynuowaniu programu comiesięcznego skupu obligacji wartego 45 mld USD oraz powiązał stopy procentowe z sytuacją na rynku pracy. Komitet deklaruje, że stopy pozostaną rekordowo niskie tak długo, jak długo stopa bezrobocia będzie przekraczać 6,5 proc., a prognozowana inflacja będzie wynosić co najwyżej 2,5 proc.

– Inflacja nie jest już ważną kwestią. Ożywienie gospodarcze w USA jest dość umiarkowane, więc nie ma dużej presji na wzrost cen – twierdzi Joel Naroff, szef firmy badawczej Naroff Economic Advisors.

Spadek cen w listopadzie to w dużej mierze skutek tego, że staniały paliwa oraz energia. Żywność zdrożała o 0,2 proc., co było m.in. odległym skutkiem katastrofalnej suszy, do jakiej doszło latem. Inflacja po wyłączeniu ze statystyk cen paliw oraz żywności wyniosła 0,1 proc. w listopadzie, wobec 0,2 proc. w październiku.

Tymczasem produkcja przemysłowa w USA wzrosła w listopadzie o 1,1 proc., po spadku o 0,7 proc. w październiku. Zwyżka produkcji okazała się niemal trzy razy większa, niż mówiły prognozy analityków. Lepsze dane to m.in. wynik odrabiania przez producentów przestojów związanych z huraganem Sandy.