Stało się tak dzięki niesłychanemu odrodzeniu amerykańskiego rynku motoryzacyjnego, ale także dlatego, że amerykański gigant wyprodukował najlepsze auta od pokolenia.
Różnica nie jest wielka, bo Toyota w piątkowym raporcie poinformowała o sprzedaniu 2,48 mln samochodów w drugim kwartale, podczas gdy GM sprzedał 2,49 mln aut. Toyota utrzymała przewagę nad Volkswagenem, który sprzedał 2,39 mln pojazdów.
Zarówno producent chevroletów, jak i Ford Motor Co. zakończyły miniony kwartał zyskami większymi od prognozowanych przez analityków. Natomiast największy japoński producent odnotował spadek dostaw, co było wynikiem jego zależności od krajowego rynku, gdzie sprzedaje prawie połowę produkcji, a popyt tam spada, i gorszych, niż przewidywano, wyników Chinach, gdzie spółka dopiero odbudowuje swoją pozycję po bojkocie japońskich wyrobów z jesieni ub.r.
W całym pierwszym półroczu sprzedaż Toyoty spadła o 1,2 proc., do 4,91 mln samochodów, ale to pozwoliło zachować jej światowy prymat. General Motors sprzedał w tym okresie 4,85 mln aut, a wciąż trzeci Volkswagen – 4,7 mln.
Od grudnia ub.r. Toyota zapowiadała, że jej sprzedaż w tym roku sięgnie 10 mln samochodów, poziomu, którego nigdy jeszcze nie osiągnął żaden producent. Dodatkowo japońskiej firmie sprzyjała deprecjacja jena, którego kurs od początku roku spadł o 12 proc. w stosunku do dolara. Zwiększyło to konkurencyjność japońskich towarów za granicą i znacząco zwiększyło zyski tamtejszych eksporterów.