Zarówno Bank Rosji, jak i Ministerstwo Finansów znajdują się pod coraz większą presją polityków i biznesmenów, by rozruszali gospodarkę, która ostro zwalnia. Poprawy oczekują między innymi poprzez obniżenie oprocentowania kredytów komercyjnych dla spółek. Ale przy inflacji wciąż przewyższającej docelowy poziom 6 proc. bank centralny jest niechętny obniżeniu swoich stawek dla banków.
W najnowszej próbie obniżenia kosztów kredytów bez napędzania inflacji bank centralny na początku lipca zaproponował poszerzenie listy zabezpieczeń, jakie będzie akceptował przy udzielaniu kredytów bankom komercyjnym. Na tej liście znalazły się m.in. bankowe pożyczki udzielone firmom nieposiadającym międzynarodowego ratingu inwestycyjnego.
Na poniedziałkowym przetargu popyt 31 banków opiewał jednak na zaledwie 306,8 mld rubli (9,36 mld USD), był więc o wiele mniejszy od 500 mld rubli, które bank centralny był gotów na tych warunkach pożyczyć. Oprocentowanie tych kredytów wynosiło 5,75 proc., w porównaniu z 7,5 proc. dotychczas wymaganych przy podobnym zabezpieczeniu.
Konieczność ożywienia rosyjskiego rynku kredytowego staje się coraz pilniejsza, bo tamtejsza gospodarka, która przez dekadę przed kryzysem finansowym rozwijała się w tempie średnio 7 proc. rocznie, teraz wyraźnie zwolniła na skutek spadku cen surowców i osłabienia popytu zarówno w kraju, jak i za granicą. Rosyjski rząd prognozuje, że w tym roku PKB wzrośnie o 2,4 proc.