Większość europejskich indeksów giełdowych umiarkowanie zyskiwała w ciągu dnia (sesja w USA zaczęła się od niewielkich spadków) – w ten sposób inwestorzy reagowali na to, że pojawiła się poważna szansa na porozumienie w sprawie podniesienia limitu zadłużenia i na zakończenie paraliżu administracji federalnej w USA.
Nadzieje inwestorów koncentrują się wokół rozmów prowadzonych przez Harry'ego Reida, przywódcę demokratycznej większości w Senacie, i Mitcha McConnella, lidera senackich republikanów. W nocy z poniedziałku na wtorek odbyli oni długie rozmowy i jak zapewniali bardzo mocno zbliżyli się do kompromisu. Z przecieków wynika, że limit zadłużenia miałby zostać podwyższony na tyle, by wystarczył do lutego. Finansowanie dla instytucji rządowych ma zostać zagwarantowane do połowy stycznia, co pozwoli na ściągnięcie kilkuset tysięcy federalnych pracowników z przymusowych, bezpłatnych urlopów. Jeśli ten plan zostanie zrealizowany, to USA unikną technicznego bankructwa (do którego mogłoby dojść, po tym jak w czwartek dług publiczny sięgnie ustawowego limitu), ale polityczne spory dotyczące kwestii fiskalnych powrócą z nową siłą w styczniu 2014 r.
– Albo rynki mają absolutną wiarę w to, że amerykańscy politycy dojdą do porozumienia, albo przez ostatnie kilka lat stały się mniej wrażliwe na wstrząsy makroekonomiczne. Ale to, że indeks małych spółek US Russell jest bliski rekordu na kilka dni przed terminem możliwej „finansowej apokalipsy" wygląda na co najmniej niebezpieczne – ocenia Toby Morris, analityk z firmy CMC Markets.