Komisja Europejska przygotowuje prawne podstawy działania EFIS, czyli instytucji, która ma realizować tzw. plan Junckera. Powinny być one gotowe w połowie roku. Ale finansowanie projektów ma ruszyć nawet wcześniej – deklaruje Werner Hoyer, prezes Europejskiego Banku Inwestycyjnego. Jak to możliwe, skoro struktury zarządzania, takie jak rada EFIS i komitet inwestycyjny, mogą powstać dopiero po uchwaleniu legislacji, która musi być zaakceptowana przez państwa członkowskie i Parlament Europejski? Otóż EBI jako jeden z dwóch obok K udziałowców EFIS wie, jak wybierać projekty. I zamierza dokonać preselekcji. – Weźmiemy prefinansowanie tych projektów na nasze barki i mamy nadzieję, że kiedy już fundusz prawnie będzie gotowy, to przyjmie nasz wybór – wyjaśniał Hoyer.

Kapitał funduszu ma wynosić 21 mld euro, a wartość finansowanych w ciągu trzech lat projektów – 315 mld euro. Prezes EBI bronił sięgającej 15 dźwigni finansowej. Jego zdaniem projekty finansowane obecnie przez EBI mają nawet wyższą dźwignię. To oznacza, że EFIS będzie w stanie pożyczać pieniądze na inwestycje o wyższym poziomie ryzyka. – Wartość dodana EFIS w porównaniu z normalną działalnością kredytową EBI jest podwójna. Z jednej strony będziemy mogli finansować bardziej ryzykowne projekty. Z drugiej zaś przyciągniemy inwestorów prywatnych, którzy normalnie szukają okazji poza Europą – twierdzi Hoyer. Ma to się stać możliwe dzięki gwarancjom publicznym i deklaracji udziałowców, że w razie niepowodzenia projektu to oni biorą na siebie pierwsze straty.

Początkowo planowano włączenie do grona udziałowców państw członkowskich, ale większość nie wykazała zainteresowania. W nowej koncepcji do gry mają się włączyć krajowe banki promocyjne, jak polski BGK, które będą dołączać do tzw. platform inwestycyjnych.

tzw. platform inwestycyjnych. – Jest duże zainteresowanie, również ze strony BGK – powiedział Hoyer. Platformy byłyby dodatkowym źródłem finansowania w kraju lub regionie.