EBC za 1,1 biliona euro zamierza skupić z rynku obligacje, ale plan może polec zanim jeszcze wystartuje. Problem w tym, że na rynku może zabraknąć nowych emisji, a co więcej posiadacze wcześniej sprzedanego długu mogą nie chcieć się go pozbyć.
Według szacunków nowojorskiego banku Morgan Stanley nowe emisje netto po raz pierwszy mogą być ujemne, jeśli weźmie się pod uwagę plan EBC. Brak papierów na rynku może skłonić banki, ubezpieczycieli oraz fundusze emerytalne do chomikowania najbezpieczniejszych walorów.
- Jeśli okaże się, że EBC ma trudności ze skupem może to jeszcze bardziej zniechęcić posiadaczy obligacji do ich sprzedaży - wskazuje Michael Riddell, zarządzający395 mld dolarów w M&G Group w Londynie. Jego zdaniem to zniweczy plany EBC zmierzające do pobudzenia inflacji.
Program EBC, jak zapewnia rzecznik tej instytucji został tak pomyślany, że uwzględnia wielkość poszczególnych rynków i bank centralny strefy euro nie obawia się o jego realizację.
Wprawdzie EBC ma do czynienia z podobnymi zagrożeniami jak amerykańska Rezerwa Federalna, kiedy startowała z programem luzowania polityki pieniężnej, ale rynek długu od tego czasu zmienił się. Malejące proporcje między podażą a popytem wywindowały ceny europejskich obligacji, co pomogło w zbiciu rentowności tych walorów do rekordowo niskiego poziomu. W rezultacie rentowności papierów o wartości 1,2 biliona euro są dzisiaj poniżej zera. To może zniechęcić posiadaczy obligacji do ich sprzedaży.