Z obliczeń Fed wynika, że zakumulowany majątek Amerykanów był wart pod koniec pierwszego kwartału 84,9 biliona dolarów. Na tę sumę składały się między innymi inwestycje giełdowe, zgromadzone oszczędności oraz wartość nieruchomości, po odliczeniu wysokości zaciągniętych długów hipotecznych i konsumenckich. W ciągu pierwszego kwartału wartość nieruchomości zwiększyła się o 503 miliardy dolarów, a portfeli inwestycyjnych – o 487 miliardów. W tym samym czasie wysokość zaciągniętych długów wzrosła o 2,2 proc., co było najniższym wskaźnikiem od końca 2013 roku.
Wartość majątku Amerykanów systematycznie rośnie po zakończeniu wielkiej recesji, w czasie której mieszkańcy USA zubożeli o 13 bilionów dolarów. W okresie poprzedzającym kryzys finansowy Fed oceniał zakumulowany majątek Amerykanów na 68 miliardów dolarów. Trzeba jednak pamiętać, że Rezerwa Federalna nie uwzględnia w swoich raportach stopy inflacji oraz wzrostu liczby mieszkańców.
Dane dotyczące wzrostu dobrobytu Amerykanów mogą jednak mylić. W wielu regionach USA ceny nieruchomości wciąż znajdują się na względnie niskim poziomie. Zaledwie 10 proc. najbogatszych gospodarstw domowych znajduje się w posiadaniu 80 proc. wszystkich inwestycji giełdowych Amerykanów. Z hossy giełdowej korzystają przede wszystkim najbogatsi, a wiele rodzin nie może więc skorzystać z "efektu bogactwa" zwiększając wydatki w miarę wzrostu wartości ich majątku. Z drugiej jednak strony niskie stopy procentowe pozwalają wielu gospodarstwom domowym na szybsze spłacanie zaciągniętych długów. Amerykanie niechętnie zaciągają też nowe kredyty.
Tomasz Deptuła (Nowy Jork)