Wtedy ceny kontraktów terminowych na stopę procentową implikowały 50-proc. prawdopodobieństwo, że na wrześniowym posiedzeniu Fed zdecyduje się zaostrzyć politykę pieniężną. Dziś to około 30 proc. To oznacza, że jeśli Federalny Komitet Otwartego Rynku (FOMC) – decyzyjny organ Fedu – w ogóle podniesie w tym roku stopy, to dopiero w grudniu. Prawdopodobieństwo zmiany stóp na październikowym posiedzeniu tego gremium zmniejsza bowiem to, że nie będzie mu towarzyszyła konferencja prasowa przewodniczącej Fedu Janet Yellen, która dałaby jej możliwość uspokojenia rynków, w razie gdyby ich reakcja na zaostrzenie polityki pieniężnej była zbyt gwałtowna.

Oczekiwania na podwyżkę stóp we wrześniu wyraźnie się nasiliły po posiedzeniu FOMC z końca lipca. Ale opublikowany w minionym tygodniu opis dyskusji na tamtym posiedzeniu miał zdecydowanie bardziej gołębi ton niż kończący go komunikat. Protokół potwierdził, że członkowie FOMC są przekonani, że sytuacja na rynku pracy wkrótce będzie uzasadniała zaostrzenie polityki pieniężnej, ale też pokazał, że mają poważne wątpliwości, czy pozwoli na to daleka od celu Fedu (2 proc.) inflacja.

Od tego czasu ich wątpliwości prawdopodobnie jeszcze się zwiększyły. Na początku sierpnia Chiny poluzowały nieco kontrolę nad kursem juana, co doprowadziło do jego osłabienia. Dalsza deprecjacja chińskiej waluty może – za pośrednictwem niższych cen eksportowanych z Chin produktów – pogłębić presję deflacyjną na świecie, którą skutkuje przecena surowców, szczególnie ropy naftowej. W czerwcu inflacja, mierzona preferowanym przez Fed wskaźnikiem PCE, wyniosła zaledwie 0,3 proc. w skali roku.

Od lipca pojawiły się też kolejne sygnały spowolnienia w Chinach, którego skutki niepokoiły niektórych członków FOMC już na ostatnim posiedzeniu.

Według ekonomistów banku BNP Paribas prawdopodobieństwo, że FOMC podwyższy stopy we wrześniu, jest dziś jeszcze mniejsze, niż zakłada rynek: wynosi zaledwie 10–20 proc. Może ono jednak wzrosnąć, jeśli publikowane na początku przyszłego miesiąca dane z rynku pracy pokażą, że malejąca stopa bezrobocia zaczyna przekładać się na wzrost płac. Bez tego bowiem trudno oczekiwać wyższej inflacji.